Wpisy

Biedermeier (1815-1848) to pierwsza w historii kultury i sztuki epoka, której charakter dyktowała nie klasa najwyższa – dwór i arystokracja, ale zamożne mieszczaństwo. Zmieniły się kryteria sztuki. Z jednej strony miała być ona mniej elitarna, łatwiej dostępna dla coraz większej klasy mieszczańskiej. Z drugiej zaś w meblarstwie, wyrobach codziennego użytku, strojach czy biżuterii preferowano stosowność i wygodę.

W związku ze zbliżającą się IV Aukcją Biżuterii Dawnej i Współczesnej (1 lipca 2021) organizowaną przez Salon KAREA Gemstone Space, zapraszamy do zgłębienia historii biżuterii z okresu biedermeieru. Wiele z pokazywanych tu przykładów będą Państwo mieli okazję wylicytować na aukcji. Z ofertą aukcyjną można zapoznać się na platformach One Bid i ArtInfo. Zapraszamy!

Szwajcarski zegarek biżuteryjny dostępny w ofercie aukcyjnej – pozycja 10

Nawyki kulturalne klasy średniej

Warstwa średnia dbała także o wpajanie młodzieży dobrych nawyków kulturalnych. Chętnie spędzano czas w pieleszach domowych, ale jednocześnie korzystano z dobrodziejstw rozwijających się instytucji kulturalnych – prywatnych salonów, teatrów, oper, przestrzeni muzealnych. Regularnie je odwiedzano, słuchano koncertów, przechadzano się po otwartych publicznie parkach.

Bernhardt Peter von Rausch, Portret dwóch dziewcząt w ogrodzie, 1830 r., biedermeier
Bernhardt Peter von Rausch, Portret dwóch dziewcząt w ogrodzie, 1830 r., typowe dla okresu biedermeier ujęcie portretowe przedstawicielek zamożnej klasy średniej; źródło: domena publiczna

To między innymi te okoliczności wymagały pokazania się w eleganckim i zarazem wygodnym stroju i odpowiedniej, pasującej do całości biżuterii. Do modnych wówczas, mocno wydekoltowanych sukni, odsłaniających szyję i ramiona noszono duże, pojedyncze medaliony albo rozmieszczone regularnie na cieniutkim łańcuszku medaliony mniejszych rozmiarów. W uszach umieszczano długie, wielomodułowe kolczyki, które stanowiły fantazyjną oprawę twarzy. Modne były również diademy czy ornamentalne grzebienie do włosów.

Leopold Zielcke, Zimmerbild, 1825 r., biedermeier
Leopold Zielcke, Zimmerbild, 1825 r., wyidealizowane przedstawienie wnętrza mieszkania zamożnej klasy średniej z meblami typowymi dla okresu biedermeieru; źródło: domena publiczna

Inspiracje renesansem

W latach 30. XIX wieku popularne stały się zaś, noszone zarówno za dnia, jak i wieczorem, ferronnière – cienkie, złote łańcuszki okalające głowę zwieńczone pojedynczą łzą perły lub kamieniem szlachetnym umieszczonym wysoko na czole. Biżuteria ta nawiązywać miała do ozdób noszonych przez kobiety w okresie renesansu. Pojawiała się również, choć rzadziej, opaska tour de tête, wzorująca się na średniowiecznej ozdobie głowy.

Bransolety – królowe epoki

Najpopularniejszym jednak elementem biżuterii okresu biedermeieru była bransoleta. W pierwszych dziesięcioleciach wieku XIX popularne stały się proste, wysadzane klejnotami obręcze, lub szerokie plecionki ze złota, których jedyną dekorację stanowiły ozdobne zapięcia. Pojawiały się również bransolety ze złączonych ogniw, ozdobione kameami lub mikromozaiką, uzupełnioną oprawą nawiązującą stylistycznie do antyku. Popularne było noszenie wielu bransolet naraz, także na co dzień, co wzmacniało poczucie zasobnej codzienności.

Około 1850 roku popularne stały się bransolety w kształcie obręczy bądź paska, stanowiące egzemplifikację biżuterii biedermeierowskiej. Pojawiały się modele wysadzane zespolonymi klejnotami, których dodatkową cechą była możliwość odczepienia i noszenia jako oddzielny wisiorek lub broszkę. Bransolety-paski, które nie były dekorowane klejnotami lub emalią najczęściej grawerowano bądź zdobiono wypukłą klamrą, lub masywnymi ornamentami ze skręconego spiralnie drutu. Cechą charakterystyczną bransolet pojawiających się od połowy XIX wieku był masywny wygląd, chociaż zwykle wytwarzano je ze sztancowanych, pustych w środku elementów.

Brosza-pasek biedermeier
Złota brosza-pasek z wypukłym elementem ozdobnym – przedmiot archiwalny KAREA Gemstone Space

Dmuchane złoto

W okresie biedermeieru bowiem popularność zdobyła biżuteria z tzw. złota dmuchanego. Efektownie prezentująca się z zewnątrz ukrywała puste wnętrze, dzięki czemu jej cena nie była wysoka. Ogromną zaletą biżuterii ze złota dmuchanego była jej znacznie większa dostępność, co w epoce mieszczańskiego biedermeieru było szczególnie pożądane.

W biżuterii biedermeierowskiej odnajdziemy inspiracje motywami zaczerpniętymi z baroku i rokoka, przetworzonym wzorem rocaille, stylizowanymi muszlami i kogucimi grzebieniami. Ogromną popularnością cieszyły się brosze z dmuchanego złota, których romboidalne kompozycje tworzono dzięki półplastycznym, ustawionym symetrycznie względem siebie przetworzonym ornamentom – najczęściej rocaillem. Nierzadko uzupełnienie stanowiły cyzelowane liście akantu oraz zamykające kompozycje zwisające ruchome breloczki bądź podwieszone łańcuszki. Dekoracyjnie opracowane kompozycje złotnicze kameryzowano kamieniami jubilerskimi, których barwę podbijała popularna wówczas emalia. Brosze umieszczano najczęściej symetrycznie, pośrodku stójki bądź kołnierzyka.

Wpływ romantyzmu

Duży wpływ na biżuterię z tego okresu miał nurt romantyzmu, który odwoływał się do uczuć i emocji. Stanie się ona pierwowzorem dla powstającej równolegle biżuterii sentymentalnej i patriotycznej, związanej na Zachodzie m.in. z niepokojami społecznymi Wiosny Ludów, w Polsce zaś z kolejnymi, nieudanymi powstaniami narodowymi. Biżuteria biedermeierowska inspirująca się nurtem romantyzmu wykorzystywała motywy takie jak kwiaty wykonywane z kolorowych kamieni, którym przypisywano specjalne, często symboliczne znaczenie, były to m.in. róże, stokrotki, niezapominajki, konwalie. Równie często pojawiały się przedstawienia emblematyczne uzupełnione intymnymi inskrypcjami. Biżuterie o podobnym, sentymentalnym charakterze ozdabiały „sekretne medaliony”, które skrywały bliskie sercu noszącego miniaturowe portreciki, czarne sylwetki wycięte z papieru, zasuszone kwiatki, fragmenty tkanin czy – co dla epoki znamienne – pukle włosów.

Biżuteria z włosów

Szczyt popularności biżuterii sentymentalnej tworzonej z włosów przypada na lata 30. i 40. XIX wieku. Powstające z niej skomplikowane naszyjniki, opaski na włosy, kolczyki czy naszyjniki, okuwane w metal, ozdabiane kwiatami lub kolorowymi kamieniami stanowiły jeden z najbardziej znamiennych przykładów biżuterii doby biedermeieru.

Julia Majewska

historyk sztuki i architektury, absolwentka Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego

Bibliografia:

Biedermeier, red. naukowa A. Kozak, A. Rosales Rodríguez, Warszawa 2017.

Koral, nazywany kwiatem morza, symbolizuje bogactwo, siłę i wysoki status społeczny… W przeszłości korale cieszyły się zmiennym zainteresowaniem, przeżywały okresy świetności i zapomnienia. Uwielbiany przez królowe, zachwycał możnych i bogatych, później stał się dla nich zbyt pospolity. Obecnie kojarzony z polskim strojem ludowym, Krakowem, Tatrami. Dziś zapraszam do krótkiej wyprawy po historii biżuterii z korali.

Zdobnictwo koralowe sięga bardzo dawnych czasów. Świadczą o tym wykopaliska z okresu brązu, wśród których znaleziono przedmioty ozdobione koralami. Za centrum wydobycia korala i największy ośrodek jego produkcji od wieków uważane były Włochy. Do końca XV wieku dominującą rolę w handlu koralami odgrywała Wenecja, potem funkcję tę przejęła Francja, a dokładniej Marsylia. Po Wielkiej Rewolucji Francuskiej Włosi odebrali Francuzom palmę pierwszeństwa. Z kolei w XIX wieku najwyżej ceniono produkty pochodzące z Torre del Greco, miejscowości leżącej nad Zatoką Neapolitańską. Zaś w XX wieku pierwsze miejsce w produkcji zdobyła Japonia, która pozyskała dla siebie rynek amerykański. Azjatyccy handlarze okazali się sprytniejsi, a dokładność ich rzemieślników była nie do pokonania. Chiny zasłynęły z koralowych guzów do ubioru mandarynów, a także pięknych i różnorodnych małych rzeźb. Wspomnieć należny jeszcze o produkcji północnoafrykańskiej i hiszpańskiej, ale ta była znacznie mniejsza.

Madonna di Senigallia, Piero della Francesca, Galleria Nazionale delle Marche, Urbino
Piero della Francesca, Madonna di Senigallia, Galleria Nazionale delle Marche, Urbino ; źródło: domena publiczna

Koral szlachetny był używany do wyrobu biżuterii już od starożytności. Najczęściej wytwarzano z niego wówczas gemmy i naszyjniki. Ceniono go nie tylko za jego barwę, ale wierzono w jego magiczną moc, o czym była mowa poprzednio. Ze szlachetnych odmian korali wykonywało się od dawna również rozmaite przedmioty ozdobne, takie jak: grzebyki, szpilki do włosów, główki do fajek, rączki do lasek i parasoli, nożyczki do papieru, guziki itp. W Indiach i na Wschodzie korale nadal służą do ozdoby broni i różnych przedmiotów użytkowych i artystycznych.

W okresie baroku wielkie damy nosiły całe koralowe garnitury biżuterii. Korali używano także do zdobienia bardzo kosztownej broni.

Z koralem przez wieki

W średniowieczu koral cieszył się dużą popularnością. Koralami haftowano stuły i ornaty, a także dekorowano naczynia liturgiczne np. monstrancje. Wielką i długotrwałą karierę korali w dziejach sztuki złotniczej ukazują między innymi skarby katedry Św. Wita na Hradczanach. Przedmioty z korala nadal noszono jako amulety odganiające złe moce i używano ich w celach leczniczych. Szczególnie dobrze koral miał wpływać na dzieci, dlatego stosowano go powszechnie do wyrobu dziecięcych grzechotek lub naszyjników.

W XVII i XVIII stuleciu korale szeroko stosowano do zdobienia szat, uzbrojenia i wytwarzania tańszej biżuterii. Epoka baroku lubowała się w prezentowaniu osobliwości podmorskiego świata w specjalnych, oszklonych gablotach lub Kunstkamerach służących tym celom. Koralowe ozdoby ustawiano na konsolach w wielkich salonach lub na stołach podczas magnackich i królewskich bankietów. Gałązki koralowca łączono z rzeźbą ze złoconego srebra. Najczęściej oglądanymi eksponatami drezdeńskiego Grünes Gewölbe są właśnie rzeźbione misterne kufle i puchary (Akteon jako jeleń z rogami z gałązki koralu lub piękna nimfa Dafne zamieniająca się w drzewo laurowe z rękoma w formie konarów, także z gałązek koralowych). W okresie baroku wielkie damy nosiły całe koralowe garnitury biżuterii. Korali używano także do zdobienia bardzo kosztownej broni. W drezdeńskim skarbcu można podziwiać kolekcję sztućców, których trzonki wykonano z korali. Podobnych nakryć używano nadal w czasach odrodzenia.

XIX wiek – okres największej świetności

Dziewiętnaste stulecie było okresem najciekawszej świetności korala w sztuce jubilerskiej. Po wspaniałościach epoki napoleońskiej zatriumfował mieszczański i wszechobecny biedermeier. Przez pierwsze sześćdziesiąt lat XIX wieku koral był jednym z najmodniejszych i najczęściej stosowanych w jubilerstwie kamieni, zwłaszcza do wyrobu biżuterii robionej na co dzień. Wróciła moda na koralowe krzyżyki, pierścionki i kolczyki wysadzane koralami czy koralowe serduszka. Były to ozdoby tanie, nie przewracały w głowach niewinnym panienkom, były stosowne również dla małych dziewczynek. Bogatszą biżuterię mogły nosić, jako stateczne mężatki, o ile miały odpowiednio zamożnego małżonka. Koralowe garnitury żony (ale i oficjalnej kochanki) świadczyły o statusie pana domu.

Angielski jubiler Robert Philips, działający w pierwszej połowie XIX stulecia, wzorował się na biżuterii pochodzącej z wykopalisk archeologicznych w Mezopotamii i Egipcie. Królowa Wiktoria nosiła dużo koralowej biżuterii z Neapolu lub Genui, również jego autorstwa. Z kolei król Neapolu nagrodził go specjalnym odznaczeniem za propagowanie korali włoskich.

i Robert Philips

W wielkim świecie również zapanowała moda na korale. Stało się tak około 1845 roku, po ślubie księżnej d’Aumale z księciem Księstwa Obojga Sycylii. Wówczas to panna młoda wystąpiła w koralowej biżuterii, będącej darem narzeczonego. Jubilerzy brytyjscy, znużeni obfitością bezcennych skarbów, napływających głównie z Indii i Cejlonu, zaczęli propagować prostotę. Zapanowała osobliwa moda retro. Wracano do starożytnych i średniowiecznych wzorów. Angielski jubiler Robert Philips, działający w pierwszej połowie XIX stulecia, wzorował się na biżuterii pochodzącej z wykopalisk archeologicznych w Mezopotamii i Egipcie. Biżuterię wykonywano wtedy z korali, sardoniksów i bursztynu. To właśnie te wzgardzone dotychczas surowce propagował ów mistrz sztuki jubilerskiej. Także królowa Wiktoria nosiła dużo koralowej biżuterii z Neapolu lub Genui, również jego autorstwa. Była to biżuteria w kształcie rzeźbionych z korala kaskad kwiatów i owoców, ale i prosto szlifowany koral w formie kulek czy kaboszonów otoczonych perłami oraz diamentami. Król Neapolu nagrodził Philipsa specjalnym odznaczeniem za propagowanie korali włoskich.

XX wiek

W stylu art déco na krótko odrodziło się zainteresowanie koralem. W egzemplarzach biżuterii wielkich projektantów eksponowano kontrasty kolorystyczne połączeń materiałów takich jak: koral, onyks i kryształ górski a nawet diamenty oprawione w platynę. Stosowano także kontrasty fakturowe: na powierzchniach z gładkiego, błyszczącego lub matowego metalu odcinały się onyksy, korale i całe rzędy diamentów. Takimi projektami poszczycić mogły się wielkie firmy jubilerskie: dla Boucheron’a w 1925 roku okrągłe i owalne brosze stworzyli Charles Massi czy René Boivina; broszo-klamerki z 1926 roku z dekoracyjnymi motywami w swojej ofercie posiadała firma Black, Starr & Frost.

Prawdziwą popularność koral zyskał ponownie po II wojnie światowej. W Polsce firmą, która bardzo często dekorowała swoje wyroby koralem była Fabryka Wyrobów z Metali Szlachetnych „Warmet”.

Z ziemi włoskiej do polskiej….

Mówiąc o koralowej biżuterii, nie można pominąć jednej bardzo ważnej rzeczy. Początkowo cenny i poszukiwany talizman i ozdoba, zachwycał możnych i bogatych, później stał się dla nich zbyt pospolity. Przypuszczalnie spowodowane było to zbyt częstym stosowaniem koralu w biżuterii i dekoracji, jak również tym, że podupadła jakość wyrobów z niego wytwarzanych. Korale zaczęły więc nosić mieszczki, a nawet dziewczęta ze wsi. Na przełomie XIX i XX wieku koralowy naszyjnik wszedł do stroju ludowego, także na terenie ziem polskich. Polski chłop wzorował się na modzie wyższych stanów: szlacheckim i mieszczańskim. I właśnie w naszym kraju koral kojarzy się nam głównie ze wsią, z urodą młodej, hożej dziewczyny: na krochmalonym białym płótnie bluzki lub wokół ogorzałej od słońca szyi sznury czerwonych korali rzucały ciepły blask na kobiece twarze. Ulegamy tu z pewnością konwencji młodopolskiej „bajecznie kolorowej wsi” Włodzimierza Tetmajera, Stanisława Wyspiańskiego czy Wincentego Wodzinowskiego.

Corallium rubrum

W polskiej kulturze ludowej najcenniejsze i najbardziej charakterystyczne były naszyjniki z corallium rubrum, czyli korala prawdziwego – tego określenie używa się w języku potocznym najczęściej. W jubilerstwie zwany jest koralem szlachetnym lub naturalnym. Korale często określano mianem prawych, niekiedy także sprawiedliwych (okolice Kielc) lub nazywano je po prostu paciorkami (okolice Sieradza). Najpowszechniej jednak mówiono o nich po prostu korale. O popularności i powszechności ich używania świadczy chociażby wieloznaczność słowa koral i koralik w języku polskim.

Wyroby koralowe sprowadzano do Polski wprost z Włoch, z Neapolu lub przed Francję z Marsylii. Na terenie kraju rozprowadzane były różnymi drogami. Najczęściej wieśniacy mogli je nabyć na targach, jarmarkach, odpustach, kramach w miejscach pielgrzymkowych. Często kupowali je od wędrownych, krążących po wsiach handlarzy. Taki stragan jarmarczny pięknie opisuje w Chłopach Władysław Reymont. Powszechnym miejscem zakupu były również katolickie i żydowskie sklepiki w większych i mniejszych miastach. Na terenie Polski południowej popularnym i cieszącym się wysoką renomą punktem handlowym były krakowskie Sukiennice, a także działające w Krakowie zakłady złotnicze. Naszyjniki z korali prawdziwych noszono głównie w centralnej i południowej Polsce – to nieodłączna ozdoba regionalnego stroju krakowskiego.

Posiadanie korali prawdziwych było marzeniem każdej kobiety. W poezji Młodej Polski często pojawiał się motyw hożej dziewczyny szukającej korali. Chłopak przywoził ukochanej z wyprawy do dalekich krain jedwabną chustę i prawdziwe korale. Diabeł kusił do grzechu, obiecując czerwone korale. Ich sznur należał także do darów dziedzica dla uwiedzionej dziewczyny, pan zapewne sięgał do zasobów żony, gdyż ta, jako wielka dama przestała nosić korale, uznając je za ozdobę gminu.

Koralowy savoir vivre

Biżuterię koralową noszono przede wszystkim do odzieży odświętnej. Wyjątek stanowiły bogate Bamberki, które zakładały je także na co dzień. Naszyjniki z korala były często niezbędnym elementem wyprawy ślubnej. Zwykle nabywano je dla panny na wydaniu, następnie mężatka nosiła je do momentu przekazania córce. W Małopolsce, aż do wybuchu I wojny światowej dziewczyna niemająca prawdziwych korali nie mogła liczyć na dobre zamążpójście. Mniej zamożne panny szły na służbę, szukały dodatkowych źródeł zarobku czy to ze sprzedaży grzybów, jagód. Wyjeżdżały nawet za granicę do pracy sezonowej tylko po to, by mogły sobie kupić posażne korale. To zjawisko było dość powszechne na biednym Podhalu. Bogate gaździny nosiły naszyjniki, które osiągały nieraz wagę 40 dkg.

W niektórych rejonach Polski, mimo że ceniono je wysoko, naszyjników z korala szlachetnego nie nakładano do stroju ślubnego. Dotyczyło to na przykład ubioru bytomskiego, pszczyńskiego, opoczyńskiego, biłgorajskiego, gdzie przyjęta była zasada, że panna młoda nie powinna mieć na sobie nic czerwonego. W przeważającej jednak części Polski przyszła mężatka zakładała je na ślub. Wtedy starała się, jeśli miała taką możliwość, by było jak najwięcej sznurów. Na co dzień zadowalano się jednak szklanymi paciorkami, z pietyzmem przechowując prawdziwe korale, jak również bursztyny na specjalne okazje na samym dnie skrzyń wyprawowych w tzw. półskrzynku. W czasie adwentu, Wielkiego Postu oraz żałoby w ogóle nie noszono biżuterii. Jeśli jednak ją zakładano, była bardzo skromna i ograniczała się na przykład, jak w okolicach Biłgoraja, do białych paciorków. W niektórych rejonach zakładano w tym wyjątkowym czasie jednak korale naturalne (w Wilamowicach). Zmniejszono tylko liczbę sznurów i zamiast zwyczajowych pięciu zakładano trzy.

Symbol bogactwa

Posiadanie korali szlachetnych zapewniało prestiż. Po wielkości paciorków, gatunku korala oraz liczbie sznurów można było rozpoznać pozycję społeczną i zamożność właścicielki. Na polskiej wsi zakup korali uważany był za dobrą lokatę pieniędzy. Trzy sznury, bo taki zestaw najczęściej noszono, miały na ogół wartość aż 4-5 krów lub morgi gruntu. W całej Polsce biżuterię generalnie dziedziczono w linii żeńskiej. Była zapisywana w testamentach i legatach córkom i wnuczkom, trwały o nią spory spadkowe, przyjmowana była jako zastaw za pieniężne pożyczki.

Ceniono korale jako klejnoty rodzinne, były często największym skarbem właścicielek. Korale naturalne, ze względu nie tylko na ich wartość materialną, ale i walory emocjonalne przekazywane były, szczególnie przez starsze kobiety, jako wotum do kościoła, za życie lub zdrowie swych najbliższych. W ołtarzach możemy często zobaczyć nie tylko dorodne bicze korali z pięknymi jubilerskimi zapięciami wskazującymi, iż należały niegdyś do osoby zamożnej, ale i ubogie małe sznurki z nieforemnie obrobionymi paciorkami z koralu. Niekiedy nawet widzi się maleńką bransoletkę z korali dla niemowlęcia, ofiarowaną jako dar dziękczynny, gdy dziecko szczęśliwie wyzdrowiało czy podrosło.

Na terenie Polski najwyżej ceniono korale o intensywnym czerwonym zabarwieniu. Chociaż były regiony, gdzie za piękniejsze uważano różowe.

Cały wachlarz upodobań

Na terenie Polski najwyżej ceniono korale o intensywnym czerwonym zabarwieniu. Chociaż były regiony, gdzie za piękniejsze uważano różowe. Taki gust mieli chociażby mieszkańcy okolic Biłgoraja i Górale Łęccy, którzy określali je mianem kościanych. Duży wpływ na cenę, tak obecnie jak i kiedyś, miał gatunek korala. Najwyżej ceniono surowiec bez skaz oraz pęknięć, o gładkiej powierzchni o regularnych kształtach paciorków. Nieobojętną była też liczna sznurów, najczęściej nieparzysta, co wynikało z wiary ludu w magiczne liczby. Średnio zamożna kobieta zakładała przeważnie trzy sznury, bardziej zamożne nosiły ich pięć, siedem, dziewięć, ale na przykład w okolicach Łańcuta i Rzeszowa mogło ich być nawet kilkanaście. Liczba sznurów zależała oczywiście od zamożności, ale także od kształtu paciorków. Sposób noszenia naszyjników koralowych był niejednolity i zależny od miejscowej mody. Warto jednak jeszcze wspomnieć, że jeden lub trzy najdłuższe sznury ozdabiano mosiężną lub srebrną okuwką o kształcie prostym lub wyciętych w ząbki brzegach.

Do naszyjników z korala prawdziwego przypinano również duże krzyże i medaliony z metali szlachetnych lub kilka małych medalików szklanych czy z mas plastycznych. Można by jeszcze wspomnieć o pierścieniach wykonywanych przez zawodowych złotników, noszonych do stroju krakowskiego, rzeszowskiego i łańcuckiego (składały się z obrączki i z jednego do trzech korali zamkniętych w ząbkowatą oprawę). Proste ludowe naszyjniki z korali bardzo często można znaleźć w polskich antykwariatach jubilerskich, pierścionki to raczej rzadkość.

Biżuterię koralową cenili również górale. Oni z kolei nosili piękne srebrne spinki u kołnierza koszuli wysadzane koralami naturalnymi lub chlebowymi.

Polski rynek antykwaryczny…

Na polskim rynku antykwarycznym można spotkać wiele rzeźbionych brosz czy kolczyków w sposób jednoznaczny kojarzonych z Włochami. Przedstawiona powyżej bransoleta z rzeźbionego koralu jest typową ozdobą powstałą w okolicach Neapolu w połowie XIX wieku. W ciemnoczerwonych i bladoróżowych koralach rzeźbiono gałązki, kwiaty, owoce, cherubina. Efekt trójwymiarowości uzyskiwano, przymocowując do przedmiotu elementy rzeźbione za pomocą złotego czy metalowego drutu. Istotne jest, by takie dodatki nie były pogubione i zachowały się w dobrym stanie, w przeciwnym razie broszka traci na wartości. Dużym popytem w antykwariatach cieszą się koralowe kolczyki. Cięte kamee, korale w kształcie kropli z reguły szlifowano są gładko, zaś fasetowane występuje niezmiernie rzadko. Duża popularnością cieszą się korale w tzw. orlich szponach.

… i najczęstsze obiekty

Koralom nadaje się często szlif kaboszonowy, szalenie popularny w masywnej biżuterii biedermeierowskiej. Obrabia się je także w postaci kulek, małych przedmiotów ozdobnych, kamei, wykonuje się z nich rzeźby. Są popularne także w nieoszlifowanej postaci, szczególnie te, które stosuje się w celach leczniczych. Wykonuje się z nich także dekoracyjne ozdoby, np.: naszyjniki, bransolety i wisiorki. Koralami są ozdabiane również pierścionki, broszki, klipsy i kolczyki.

Najwięcej wykonuje się jednak naszyjników. Najbardziej cenne były te, które składały się z toczonych większych lub mniejszych kulek. Nieco mniej kosztowne były korale owalne, o powierzchni gładkiej lub fasetowanej. Proste naszyjniki powstałe z naturalnych korali, gałązek o ostrych kształtach (tzw. sieczka koralowa lub siekaniec) są kolejną formą prostego naszyjnika koralowego. Przywożono go do Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w dużych ilościach przez cały XIX i początek XX wieku. Miały one często niską cenę i również teraz nie cieszą się wielkim zainteresowaniem. Jednak zdarzały się niezwykłe naszyjniki stworzone poprzez połączenie w nim czerwonych i białych korali. Najczęściej spotykane naszyjniki składają się z długich, rozgałęzionych kawałków koralu nanizanych na jeden sznur. Gałązki te odstają od siebie i są delikatne, dlatego często się odłamują. Taki naszyjnik z odłamanymi częściami nie jest zbyt wartościowy, a stan zachowania jest istotnym czynnikiem przy ocenie i zakupie biżuterii z koralu.

Od pięknych biedermeierowskich kompletów po skromne kolczyki czy krzyżyki miały i mają nadal wielu zwolenników. Niestety, zanieczyszczenia mórz powodują, że korali jest obecnie coraz mniej, a biżuteria z korala z początku XIX wieku jest obecnie bardzo poszukiwana. Fakt ten znajduje wyraz w jego wzrastającej cenie. Mam jednak nadzieję, że nie odstraszy to przed kupieniem pięknego koralowego drobiazgu na prezent.

Kończy się upalne lato, które jedni spędzili nad wodą a inni tylko o tym marzyli, gdy lał się z nieba słoneczny żar. Ja mam we wspomnieniach szum morza, piach pod stopami, w dłoni muszelki. Nie ma lepszej pamiątki z wakacji niż biżuteria z korali. Wydobyte z ciepłych mórz, z pietyzmem szlifowane przez rzemieślnika, przywołują we wspomnieniach słoneczną Italię… Mimo że są włoskie, kojarzą nam się z polskim strojem ludowym, Krakowem, Tatrami – miejscem niezliczonych wakacyjnych wojaży. I z polską złotą jesienią – gdy spoza chmur wygląda słońce i pieści swoimi promieniami czerwone korale jarzębin.

Oprócz kamieni szlachetnych, czy takich substancji pochodzenia organicznego jak perły i bursztyny, również korale mają duże znaczenie w jubilerstwie. Wyroby z nich są atrakcyjnymi ozdobami zarówno w Europie, jak i na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w Japonii. Najstarsze ozdoby ze szlachetnego koralu znaleźli archeolodzy w wykopaliskach z epoki brązu. Z kolei najdawniejszymi znanymi ośrodkami handlu tym surowcem były dwa miasta w Azji Mniejszej: Smyrna i Magnesia.

Do najbardziej cennych zalicza się korale z gatunku Corallium rubrum. Zamiennie nazywa się je również szlachetnymi (corallium nobile) lub prawdziwymi. Należą do niższych organizmów zwierzęcych typu Coelenterata-Anthoza występujących u wybrzeży Adriatyku, a obecnie również na Hawajach, w Japonii i w Australii. Znacznie różnią się od raf koralowych występujących na Pacyfiku.

Koral magiczny

Warto wiedzieć, że w starożytności nie rozumiano, jak powstaje i czym tak naprawdę jest koral. W świecie antycznym uważano go za rodzaj rośliny, a główny szkielet polipa – za pień „drzewa” koralowego. Rodziło się ono na dnie mórz w otoczeniu glonów i mchów morskich. Gdy więdło z powodu dużego zasolenia wody, jego liście opadały na dno, a ono samo wypływało na brzeg morski wraz z pianą. W trakcie kontaktu z powietrzem twardniało, przybierając postać kamienia. Średniowieczni przyrodnicy przedstawiali wizje istnienia na dnie morza podmorskich lasów, pełnych koralowych drzew. Poglądy takie dotrwały aż do początku XVII wieku, mimo że istnieli tacy geniusze jak Leonardo da Vinci, którzy uznawali je za szczątki rzeczywistych organizmów.

Może właśnie dzięki swojemu niejasnemu pochodzeniu korale dawały powód do powstania wielu legend, a w wielu kulturach uważane były za talizmany chroniące przed truciznami i złymi duchami. Powstanie korali wyjaśnia mitologia grecka. Starożytni nadali koralom inne imię: gorgeia (lub gorgonia), które przez wieki było stosowane przez greckich poławiaczy korali. Ma ono swoje źródło w micie o Perseuszu, który to pokonał jedną z trzech gorgon, straszliwą Meduzę, i uniknął zamienienia się w kamień pod wpływem jej spojrzenia. Na jednym z postojów Perseusz umieścił odciętą głowę Meduzy w torbie, którą położył nad brzegiem morza na posłaniu z wodorostów i gałęzi. Siła wzroku gorgony nawet po śmierci była wielka. Spojrzenie przeniknęło posłanie, na którym spoczywała głowa, i zamieniło je w kamień. Wówczas to z wody wynurzyły się nimfy morskie i poniosły świeżo skamieniałe drewno i wodorosty w głębinę, gdzie te przekształciły się w pierwsze korale.

Zgodnie ze średniowieczną astrologią gwiazdy i planety rządziły losami ludzi, roślin i kamieni. Odpowiednio dobrane kamienie mogły pomagać ludziom w trudnych sytuacjach życiowych. Konkretne minerały podporządkowane były Słońcu, Księżycowi i Ziemi. Kamieniami barwy czerwonej – krwawnikiem, rubinem, granatem i oczywiście koralem – rządził Mars (gr. Ares). To przekonanie o szczególnej mocy korali jest tak stare, jak cywilizacja ludzka. Łączą się bowiem z najstarszym przekonaniem naszych przodków, iż barwa czerwona oznacza krew, czyli życie.

Jako kamień Marsa koral symbolizuje radość życia i sprzyja urzeczywistnianiu zamierzeń. „Kamień” ten w astrologii jest podporządkowany znakom Skorpiona, Koziorożca i Byka. W sferze zdrowia fizycznego pomaga w chorobach krwi. Jako związany z bogiem wojny, „opiekuje się” szczególnie osobami wykonującymi niebezpieczne zawody, powinni go nosić żołnierze, podróżnicy, chirurdzy i hutnicy. Jeśli chodzi o zdrowie duchowe, dodaje siły, odwagi, zapału. Ozdoby z korali należy nosić bezpośrednio na ciele.

Koral w starożytności…

W Egipcie tak z koralu, jak i z turkusa sporządzano skarabeusze, będące niezwykle cenionym talizmanem żywych i zmarłych. Święty żuk towarzyszył mumiom władców oraz możnym jako symbol wiecznego życia. W Indiach koral również łączył te dwie sfery. Uważano, iż amulety z korali przynoszą swym żywym posiadaczom szczęście i powodzenie oraz chronią przed złem. Natomiast po śmierci służą swym zmarłym właścicielom jako zapora przed złymi duchami, dając spokój i niezakłócony sen wieczny. W Indiach palono lub grzebano koralowe skarby razem z ich właścicielami  –  z tego powodu rósł nieustannie popyt na korale. Indianie i mieszkańcy Tybetu bardzo cenili ten kamień jako symbol siły życiowej. W przeszłości istniał też zwyczaj darowania nowo narodzonym dzieciom sznura korali, aby towarzyszyły im przez całe życie i były dla nich źródłem radości.

Wielcy filozofowie na tyle cenili sobie właściwości tego kamienia, że często opisywali je w swoich dziełach. Traktat Platona z 400 r. p.n.e. zawiera wzmiankę o szczególnych leczniczych właściwościach koralu. Zawieszony na szyi dzieciom lub wykorzystany do pocierania ich dziąsła, chronił przed epilepsją. Platon również wspomina, iż nawet najpiękniejszy koral noszony na szyi zblednie, gdy nosząca go osoba ma być chora. Gdy choroba mija, koral odzyskuje swój właściwy kolor.

Pliniusz udokumentował zwyczaj długo obecny na terenie Italii. Do dziecięcych kołysek przywiązywano gałązki czerwonego koralu oraz zawieszano je dzieciom na szyjach. Odnotował on, że Włosi wierzą w cudowną moc koralu, która chroni ich w młodości przed chorobami. Skutecznie pomaga także niemowlętom w łagodnym wyrzynaniu się zębów.

Jeszcze ważniejsza była właściwość koralu polegająca na odwracaniu niszczącego wpływu złego spojrzenia. Paracelsus, uważany przez współczesnych mu za wielkiego uczonego i myśliciela, zostawił dzieła o różnorodnej tematyce, także o magicznych właściwościach korali. Według niego wszelkie złe duchy, poczwary, zmory, chimery i zjawy boją się korali o czerwonej barwie, natomiast brunatne je przyciągają.

… i średniowieczu

Wielu lekarzy i alchemików średniowiecza uważało, iż koral roztarty z oliwą i wprowadzony do uszu głuchych jest znakomitym lekarstwem na głuchotę. Jednak historia milczy na temat skuteczności tego „leku”. Z kolei w XVI wieku medyk Martinus Rulandus w swojej Medicina practica zalecał spożywanie sproszkowanego koralu, po dodaniu go do ulubionego smakołyku, jako środek na przypadłości serca, krwotoki i choroby zakaźne. W niektórych rejonach Azji cierpiącym na świąd dzieciom podawano koralowe drobinki zmieszane z bananem.

Amulety

Koralowe gałązki, długości palca, darowane niemowlętom wiktoriańskim jako gryzaczki miały odstraszać złe duchy. Koral pochodził z morza… Wierzono, że woda leczy większość chorób, ma właściwości oczyszczające, obmywa nie tylko z wszelkich nieczystości fizycznych, ale i moralnych. Chroni przed nieczystymi duchami i wszelkimi złymi siłami. Dlatego też koral miał wśród swych szczególnych właściwości i te przypisane wodzie.

We Włoszech wciąż ludzie wierzą w cudowną moc korali, chroniącą od uroku. Większe kawałki nadal zawiesza się pod sufitem, by zabezpieczały domowników przed chorobą i nieszczęściem, zaś mały kawałek korala na szyi niemowlęcia – by chronić dziecko przed złym spojrzeniem. Mali chłopcy i dojrzali mężczyźni noszą wisiorki w formie naturalnej gałązki korala, ujęte w odpowiednią oprawkę. Ozdoba taka nosi nazwę cornetto, czyli różki, co więcej – chroni także przed „rogami” w małżeństwie. Natomiast Włoszki noszą korale w postaci sznura jako amulet obdarzający szczęściem i odwzajemnioną miłością. Koral zawieszony w domu chroni przed wszelkimi negatywnymi wpływami, nie daje przystępu zazdrości i umacnia miłość w związku i w rodzinie.

Koral odpędza nocne mary, chroni przed uderzeniem pioruna, a także przed pokusami. Starożytni Grecy przyczepiali na dziobie okrętu czerwony koral, aby bezpiecznie dotrzeć do portu, lub do masztu – dla ochrony statków przed burzą na morzu. Wierzyli też, że koral ma moc oczyszczania zatrutych płynów, a przynajmniej sygnalizowania, że w pokarmie znajduje się trucizna. Chroni także przed czarami i opętaniem.

W niektórych krajach basenu Morza Śródziemnego nadal świeżo złowiony kawałek koralu zawiesza się pomiędzy owocami drzewa oliwkowego, aby zapewnić sobie obfite plony. Zaś roztarty na proszek koral, rzucony wraz z ziarnem w ziemię, powoduje zwiększenie plonów. Im koral czerwieńszy – tym lepszy był plon. Kobiety starożytnego świata również nosiły takie amulety, ponieważ miały one za zadanie chronić przed bezpłodnością, chroniły też już poczęte dziecko. Na południu Włoch zwyczaj ten przetrwał do dzisiaj.

Również hiszpańskie tancerki ceniły wyjątkowo bransolety z korali, traktując je jako wyjątkowy talizman zawodowy. Bransoleta taka gwarantowała podobno elastyczność ruchów i wytworność gestu aż do późnego wieku. Ukryta i niespożyta energia tysięcy żyjątek, które budowały przez setki lat krzewy koralowe, koncentrowała się w amulecie.

Tymczasem w Polsce

W Polsce, tak jak w innych częściach Europy oraz świata, koralom naturalnym przypisywano magiczną moc. Wierzono, iż tam, gdzie był koral, czary nie miały władzy. Czerwone paciorki były pomocne przeciwko złym spojrzeniom i wszelkim złym urokom. Koral posiadał właściwości ochronne przeciw wielu chorobom i dolegliwościom, zapewniając właścicielowi zdrowie. U podstaw tego przekonania leżała wiara w niezwykłą moc koloru czerwonego. Polska tradycja ludowa podaje, że jeżeli czerwone korale nieco przybledną, to znak, iż u właściciela rozwija się jakaś przypadłość. Gdy korale zaczynają nabierać żywej barwy, organizm człowieka powraca do równowagi. Wiara w magiczną moc korali była tak wielka, że w okolicach Kamienicy i Łącka (Górale Łąccy), by zapobiegać chorobom oczu i tarczycy, bardziej dbające o siebie i oczywiście majętne kobiety nie zdejmowały ich nawet na noc.

Od bardzo dawna korale były noszone jako ozdoby i amulety. W wielu miejscach na świecie traktuje się je jako talizman o wyjątkowej wartości. Fantazję ludzką podniecała myśl o zdobyciu korali rosnących w tajemniczych głębinach morskich. Okruchy koralu wiązały człowieka ze światem wód, a przez nie – ze wszystkimi siłami przyrody. Dzięki nim wierzono, że amulety z korala odpychają złe demony, choroby i niebezpieczeństwa. Wiara ta przetrwała aż do naszych czasów. Cudowna moc talizmanu udziela się tym wszystkim, którzy w nią wierzą, i dzięki koralom pragną zachować wieczną młodość ducha i ciała. Jego zabezpieczające i ochronne właściwości powodowały, że to właśnie z korala robiona była pierwsza biżuteria, którą dostawało narodzone dziecko. Do tego wątku jeszcze powrócimy…

Turkusy już od czasów starożytnych były stosowane jako kamienie szlachetne w jubilerstwie i zdobnictwie. Chyba z żadnym innym z minerałem nie wiąże się tak wiele legend i mitów. Z powodu swojej niesamowitej barwy od dawna stanowił symbol bezkresnego nieba i głębi morza. Według starożytnych Egipcjan łączył ziemię z niebem.

Nazwa turkus (turquois – turecki kamień) wywodzi się od starofrancuskiej nazwy Turcji, ponieważ kamień ten dostarczali z Persji do Europy tureccy kupcy. Natomiast nazwa kalait została po raz pierwszy użyta przez rzymskiego pisarza Pliniusza Starszego i oznacza po prostu „ładny kamień”.

Najstarsze turkusy

W historii biżuterii najstarsze znane turkusy pochodzą z egipskich wykopalisk. Są to bransolety mumii królowej Egiptu Zer. Według uczonych mają one nawet 7500 lat. W starożytnym Egipcie używano tego minerału do rzeźbienia otoczonych czcią skarabeuszy. Te z kolei, jako symbol sił witalnych, towarzyszyły władcom w ich ostatniej drodze i w spoczynku we wspaniałych grobowcach.

W Starym Testamencie turkus towarzyszył przeróżnym postaciom biblijnym, był też używany w obrzędach kultowych. W średniowieczu z kolei ceniono wszystkie kamienie, które były swą barwą związane z niebem – używano ich do magicznych celów. Dekorowano nimi nie tylko tarcze i buławy, ale także biskupie pastorały. Osadzanie turkusów na pastorałach biskupich może świadczyć, iż Europa zaakceptowała więź błękitnych kamieni z niebem.

Turkusy kochali także Persowie, a od Persów przejęli miłość do nich Arabowie. W Iranie z kolei używano tych kamieni nie tylko do dekoracji biżuterii, ale również kosztownych kałkanów, buław, broni, wysadzania rzędów końskich czy tronów monarszych. Po dziś dzień Wschód jest wierny turkusom.

Historia turkusu w Europie

Do Europy kamień ten przywieźli prawdopodobnie kupcy tureccy i arabscy, którzy podbijali półwysep Pirenejski (znał je również Marco Polo). Turkus bardzo szybko zdobył Europę, głównie jako element zdobiący wschodnią broń. Rzędy końskie dekorowane turkusami stały się prawdziwą pasją polskiej szlachty. Szczególnie lubiano wschodnią modą zdobione buławy. Nasi władcy posyłali je hetmanom jako dowód swojej szczególnej łaski. Buławy i broń dekorowane turkusami pojawiały się we wszystkich inwentarzach skarbców magnackich. Buławy nie pełniły wyłącznie funkcji reprezentacyjnych (miały ukryte w rękojeści sztylety służące do samoobrony). Nie były też rzadkością szable oprawiane w srebro, złoto i bursztyn, wysadzane rubinami, diamentami, szmaragdami i turkusami. Częste kontakty Polski ze Wschodem podsycały umiłowanie przepychu wśród naszych magnatów i szlachty.

Największym miłośnikiem broni i rzędów wschodnich był oczywiście Jan III Sobieski. Toczone przez niego wojny z Turkami i Tatarami sprzyjały rozwijaniu takich upodobań. Wschodnie buławy przypominają dni wielkiej świetności niepodległej Rzeczpospolitej – można było oglądać je w Muzeum w Wilanowie.

W Europie od XVI wieku bardzo często używa się turkusów do zdobienia kolczyków i pierścionków, a w XVII-XVIII wieku do dekoracji ozdobnej broni. W XVIII stuleciu turkusy nie odgrywały większej roli, ale ich renesans rozpoczyna się na przełomie XVIII i XIX wieku. Wyprawa Napoleona do Egiptu spowodowała żywe, choć przelotne zainteresowanie motywami egipskimi  w meblarstwie i modzie. Jedną z tych, które dyktowały modę ówczesnej Europie, była Józefina Bonaparte – małżonka pierwszego konsula. Mimo że turkusy uważano za kamienie zbyt ubogie i mało dostojne, miała ona słynny garnitur z turkusów i diamentów oprawionych w złoto. W diademie na czarnych włosach pięknej Kreolki efektownie prezentował się słynny biały turkus, bardzo dużych rozmiarów.

Epoka wiktoriańska

Dobra passa dla turkusowej biżuterii nastała w Anglii w epoce królowej Wiktorii. Młoda władczyni chętnie stroiła się w klejnoty, jubilerzy mieli więc ręce pełne roboty. Panowanie brytyjskie w Indiach stwarzało znakomitą okazję do zdobywania ciągle nowych klejnotów i prezentowania ich przy różnych okazjach towarzyskich. Garnitury turkusowe, składające się z naszyjników, broszek, kolczyków i bransoletek noszono do błękitnych sukien balowych. Łączono turkusy z emalią i diamentami, zwłaszcza w pierścionkach i wisiorkach. W połowie wieku brytyjskie elegantki przypinały sobie klejnoty do stanika z białego jedwabiu. Nosiły także wielkie, często robione ze złota i turkusów, guzy przy sukniach.

Około 1840 roku bardzo popularna stała się biżuteria o naturalistycznych formach. Kwiaty i rośliny były najbogatszym źródłem odwołań stosowanych w biżuterii. Wykonywano kwiaty, których płatki składały się z cennych kamieni, z turkusowymi listkami lub całe kompozycje kwiatowe wykonane z turkusów. Najpowszechniej występujące w dekoracjach kwiatowych w biżuterii wiktoriańskiej niezapominajki oznaczały prawdziwą miłość i zwykle kojarzone były z turkusem. One też często znajdowały się w panieńskich pierścionkach. Girlanda niezapominajek, ozdobiona diamentową rozetą, pięknie przybierała również wieczorową suknię ponętnej mężatki. W końcu turkus zaczęto uważać za symbol niezapominajki. Stał się on jednym z najczęściej używanych materiałów w wyrobach jubilerskich o charakterze pamiątkowym.

Błękit turkusu ulubioną barwą biedermeieru

Turkusy, jako kamienie o przystępnych cenach, nosiły niezbyt zamożne panie. Wąziutkie złote kółka z błękitnym kamieniem były biżuterią masową. Małymi turkusami ozdabiano kolczyki dziewczynek, w nadziei, że przekute w niemowlęctwie uszka będą nosiły w przyszłości diamenty lub inne szlachetne kamienie. W XIX wieku dorastającym panienkom sprawiano także krzyżyki wysadzane turkusami. Kamienie te symbolizowały urodę. Do tego stopnia zdobiły noszącą je kobietę, że wydawała się najpiękniejszą istotą na świecie (taką właśnie turkusową kolię nosiła Małgorzata z Nawarry).

Biżuteria o masywnych, mięsistych oprawach wytwarzana w XIX wieku w dużych ilościach, często miała stylistykę roślinną. Stosowano do niej: granaty – almandyny o szlifie kaboszonowym, ametysty, cytryny oraz właśnie turkusy. Błękit turkusowy był ulubioną barwą epoki biedermeier. Popularne były wówczas brosze o obłej formie, które na całej powierzchni wysadzano turkusami w oprawie pavé. Najprawdopodobniej członkowie rodziny królewskiej rozdawali takie prezenty okazjonalnie. Tego rodzaju broszę można oglądać w Muzeum Okręgowym w Koninie.

Turkus dla panny i do ślubu

W pierwszej połowie XIX wieku biżuterię wysadzaną turkusami – niezbyt bogatym materiałem – często łączono z diamentami. Oprawy ze srebra i złota były delikatniejsze niż w tego typu ozdobach pochodzących z drugiej połowy wieku. Eksponowano w nich kamienie a nie metalowe elementy konstrukcji. Stosowano do nich również turkusy wysokiej jakości, choć przez lata niejeden kamień się odbarwił (taka skaza obniża nieco wartość i atrakcyjność biżuterii z turkusem). Typowe dla biżuterii z pierwszej połowy XIX wieku jest matowe wykończenie powierzchni złota i bajorek – ozdoby ze skręconych, złotych drutów, bardzo popularnych w epoce wiktoriańskiej. Środek często zajmowała wysadzana turkusami kopułka, tzw. bombé, charakterystyczna dla broszek wiktoriańskich, często dekorowana także koralami i opalami. Ten typ broszek produkowano w dużych ilościach z mniej lub bardziej wartościowych materiałów, dlatego ich ceny mogą być zróżnicowane.

Rosyjskie jubilerstwo również ukochało turkus. Był on bardzo często wykorzystywany zarówno do dekoracji secesyjnej biżuterii kwiatowej, jak i klasycznych wyrobów, gdzie kamień kolorowy otoczony jest diamentami w starym szlifie brylantowym lub rozetami diamentowymi.

W XIX wieku popularność zdobyły obrączki i pierścionki z żółtego złota wysadzane turkusami. Na obrączce znajdowała się często inskrypcja z życzeniami ślubnymi, a turkusy – symbolizują przecież stałość. W tym czasie noszenie obrączek ślubnych ozdobionych małymi diamentami lub perłami nie było rzadkością. Przed kupieniem takiej obrączki należy sprawdzić, czy wszystkie kamienie są na miejscu. Powinno się uważnie obejrzeć klejnot, gdyż miękkie turkusy łatwo ulegają uszkodzeniom i odbarwieniom.

XX wiek

Z końcem wieku XIX coraz modniejsze stawały się motywy egipskie. Około 1890 roku słynna paryska aktorka, Sarah Bernhard, wystąpiła w roli Kleopatry, a głównymi ozdobami jej stroju były turkusy oprawione w srebro. Odtąd oksydowane srebro i turkusy zrobiły w modzie światowej prawdziwą karierę. Elegantki angielskie nosiły ozdobne grzebienie do włosów dekorowane turkusowymi skarabeuszami. Szalone lata dwudzieste również wykorzystywały ten wdzięczny kamień. W 1924 roku Georges Fouquet zaprojektował naszyjnik z toczonych kulek turkusa matrycowego – w części centralnej zawieszone było onyksowe koło z turkusową nieregularną kroplą.

Popularność turkusów wykorzystali jubilerzy: do dzisiaj kamień ten zdobi broszki, naszyjniki i bransoletki, ma zastosowanie w rękodziele artystycznym. Kamień niebios wraca do łask szczególnie latem.