Wpisy

Kilka lat temu na zajęciach na w Szkole Głównej Handlowej z inwestowania alternatywnego usłyszałam bardzo proste a jednocześnie trafne powiedzenie: babcia zawsze mi powtarzała, nie wkładaj wnuczku jajek do jednego koszyka. Prosta, życiowa rada ma zastosowanie szczególnie w obecnej sytuacji. A czego dotyczy w aspekcie ekonomii? Bardzo modnego określania dywersyfikacji portfela, znanego również jako: inwestycja alternatywna, inwestycja emocjonalna czy też inwestycja w pasję. Jako historyk sztuki z wykształcenia, z 15-letnim doświadczeniem w handlu dziełami sztuki, najbardziej lubię ten ostatni termin. Rynek sztuki niegdyś bardziej kojarzony był z kolekcjonerstwem, gdzie kupowanie sztuki było w dobrym tonie, obecnie został sprowadzony do czysto praktycznej inwestycji. Ale czy aby na pewno?

Tytułem wstępu – kilka prostych zasad

Gromadzenie sztuki to pasja i należy pamiętać, iż bez ciągłego kupowania najlepszych egzemplarzy trudno jest stworzyć wyjątkową i wartościową kolekcję. O unikatowości kolekcji często świadczy nieprzypadkowy wybór obiektów – zależny od indywidualnych preferencji estetycznych. Dotyczy to zarówno malarstwa, rzeźby, plakatu, jak i biżuterii antykwarycznej.

1. Kupowanie dzieł sztuki musi sprawiać przyjemność

Jeżeli chodziłby tylko o samą lokatę, sztabki złota czy surowe diamenty są lepszą i sprawiającą mniej zachodu formą inwestowania. Zaś małe dzieła sztuki pozwalają nam dodatkowo na obcowanie z pięknem. W związku z czym muszą spełniać nasze kryteria piękna i zaspokajać nasze potrzeby estetyczne. Dodatkowo, skoro są to przedmioty użytkowe, muszą podkreślać nasze cechy osobowości czy urody. O ile nie kupiliśmy ich czysto kolekcjonersko lub inwestycyjnie.

2. Znajomość sytuacji rynkowej, czyli wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza

Wiedza z dziedziny historii sztuki powinna stać się fundamentem. Należy posiadać ponadto spore rozeznanie w temacie rynku sztuki. Znając aktualną sytuację, wartości, mechanizmy rynku, w tym rynku aukcyjnego, jesteśmy w stanie mądrze inwestować. Działa to tak samo, jak w przypadku innych dziedzin wymagających eksperckiej wiedzy. Jednak poznanie sposobów działania rynku sztuki jest o wiele łatwiejsze niż na przykład finansowego. Pozwoli nam to łatwo i przyjemnie poruszać się w galeriach i po aukcjach, nabywając świetne obiekty w korzystnych cenach. Im więcej wiemy na dany temat i rozumiemy mechanizmy działania rynku, tym lepiej jesteśmy w stanie ocenić wartość rynkową nabywanego obiektu. Tym samym mądrze budować kolekcję.

W czasie rozpoczynającego się kryzysu inwestycja w sztukę wciąż jest spokojną przystanią dla inwestorów, którzy w innych dziedzinach słusznie mogą obawiać się spadków i zawirowań – mówi Iwona Büchner-Grzesiak, prezes Domu Aukcyjnego Polswiss Art.

3. Znajomość tematu

Przed kupnem obiektu, dzieła malarskiego czy rzeźby, dobrze jest przestudiować biografię twórcy. Również historię sprzedaży jego innych dzieł, wartość maksymalną, jakie osiągały na aukcjach, a za jaką cenę i czy w ogóle można kupić dane nazwisko w galerii. Na polskim rynku sztuki taki przegląd notowań aukcyjnych znajdziecie na portalu artinfo.pl. Jest to szczególnie ważne, gdy nastawiamy się na inwestycję. Wartość każdego obiektu podniesie fakt, czy prace jego autora znajdują się już w jakichś znanych kolekcjach. Zawsze dobrze jest przestudiować wszystkie dostępne nam materiały, które pozwolą nam na wiarygodną i właściwą wycenę dzieła sztuki, które chcemy nabyć.

Jaką biżuterię kupować?

Jeżeli chodzi o biżuterię, należy szukać przedmiotów o znacznej wartości i z dobrego warsztatu złotniczego. Właśnie je można będzie w przyszłości odsprzedać na przykład za granicą. Przy założeniu, że inwestujemy na wiele lat, warto zainteresować się wybitnymi wyrobami jubilerów z końca XIX i początku XX wieku. Tego rodzaju przedmiotów będzie z roku na rok mniej, co również musi rzutować na ich wartość w przyszłości. Trzeba też mieć na uwadze, że stosunkowo łatwo jest określić wartość kamieni i kruszcu. Jednak w przypadku przedmiotów antykwarycznych, znanych marek złotniczych niezbędny jest kontekst historyczny i klasa wyrobu.

Stoisko Hancocks na TEFAF Maastricht 2020

Marszandzi mówią wprost: zainteresowanie sztuką jest obecnie ogromne, nowych klientów przybywa, również wśród tych, którzy do tej pory sztukę omijali z daleka.

4. Nie kupuj kota w worku

Czynnikiem ryzyka przy tego typu inwestycji jest możliwość zakupu falsyfikatu. Uchronić nas może od tego certyfikat, dokument potwierdzający autentyczność dzieła. Nie każdy sprzedający wystawia tego typu świadectwo, ale warto się o nie upomnieć. Co powinien zawierać taki certyfikat? Począwszy od tytułu, techniki, jaką dany przedmiot został wykonany, rozmiaru i roku powstania po podpis artysty, pieczątkę galerii i podpis pracownika czy właściciela galerii.

Certyfikat biżuterii

A jak ma się to do biżuterii? Podobnie, gdyż należy na takim dokumencie wpisać: nazwę przedmiotu, najlepiej z cechami charakterystycznymi, okresem i miejscem powstania. Następnie wypisać kruszce, z jakich został wykonany obiekt oraz masę całego wyrobu. Jeśli biżuteria czy obiekt rzemiosła artystycznego (cukiernica, papierośnica itd.), nie ma nabitych wcześniej prób, to takie pismo poparte powinno być świadectwem badania z Urzędu Probierczego. Kolejną składową jest opis kamieni szlachetnych, o ile takie wyrób posiada. Określić należy ich masę karatową, rodzaju szlifu, formę, a w przypadku diamentów – barwę oraz czystość. Dokument powinien zostać opatrzony pieczątką i podpisem osoby upoważnionej do wystawienia takiego certyfikatu oraz datą i miejscem wystawienia, pełną nazwą instytucji z jej adresem.

Zawsze sprawdzaj

I tutaj jest mały haczyk: zawsze sprawdzaj, kto się podpisuje pod takim dokumentami. Szczególnie jeżeli dotyczy to biżuterii, powinni to robić jedynie certyfikowani eksperci do spraw wyceny biżuterii, kamieni szlachetnych. Są to osoby po krajowych i międzynarodowych kursach branżowych, praktycy z wieloletnim stażem, zrzeszeni w różnego typu instytucjach weryfikujących ich wiedzę, wymagających ciągłego szkolenia, śledzących nowinki branżowe. Zawsze powtarzam: kupuj w renomowanych firmach! Tylko to gwarantuje bezpieczeństwo twojego zakupu i całej kolekcji. Do tematu certyfikatów na pewno będę chciała wrócić i opisać go szerzej w oddzielnym artykule.

Stan zachowania

Przy obiektach antykwarycznych pamiętać też warto o stanie zachowania. Do tego w sumie nie potrzebna jest nam wiedza ekspercka, wystarczy bystre oko i pytanie do doradcy. Wszystkie te informacje są ważne i powinno się je zamieścić w certyfikacie. Od nich będzie zależało, w jaki sposób kupiona przez nas praca będzie zachowywała się wraz z upływem czasu, czy szybko straci na wartości. Co nam daje podsiadanie certyfikatu? Tworzymy historię obiektu, mamy dokument potwierdzający, co nabyliśmy. Również łatwiej nam później odsprzedać taki przedmiot lub sprawdzić aktualną wartość po kilku latach. W momencie wypadków losowych ubezpieczyciel jest w stanie przy pomocy biegłego oszacować cenę takiego przedmiotu. Dzięki takiemu dokumentowi możemy też dociekać swoich praw.

Dziś napisałam, czym należy kierować się przy wyborze dzieła sztuki, biżuterii antykwarycznej czy ekskluzywnej. W następnej części zapraszam do śledzenia obecnej sytuacji na rynku dzieł sztuki. Spróbuję odpowiedzieć na pytanie, czy dzieła sztuki, złoto, diamenty, mogą zyskać na wartości nawet w przypadku kryzysu gospodarczego. Czy inwestycja w sztukę może być doskonałym narzędziem dywersyfikacji portfela w czasach niepewności gospodarczej?

Beata Paluch

historyczka sztuki, ekspertka biżuterii dawnej, absolwentka SGH

na kierunku Podyplomowe Studia Zarządzania na Rynku Dóbr i Marek Luksusowych

Tradycja kolekcjonowania w Rosji jest bardzo głęboko zakorzeniona. Podupadła ona w czasie rządów komunistycznych i odrodziła się na nowo po 1991 r. Od tego czasu spragnieni antyków Rosjanie pojawiają się na rynku z jeszcze większymi środkami finansowymi pozwalającymi na wyeliminowanie konkurencji. Gromadzenie drogocennych precjozów i obrazów stało się modą bogacącego się społeczeństwa. Zamożni Rosjanie postawili sobie więc za cel zdobycie jak największej liczby dzieł sygnowanych znanymi i cenionymi nazwiskami, w tym głównie ze sztuki rodzimej. Pragnienie posiadania rosyjskich wyrobów skłoniło licytujących do licznych zgłoszeń i nadwyżek cenowych, które znacząco zmieniły wizerunek tych prac na arenie międzynarodowej. Sztuka rosyjska stała się ceniona i pożądana, przez co nabrała jeszcze bardziej luksusowego charakteru.

W dziedzinie złotnictwa, największym powodzeniem cieszą się złote jaja stworzone w pracowni Petera Carla Fabergé. Jak podaje Wojciech Konończuk w swoim artykule opublikowanym na łamach dwumiesięcznika ,,Nowa Europa Wschodnia”:

Wisior Fabergé na modelce.

„[…]„patriotycznym” nabytkiem wykazał się Wiktor Wekselberg, jeden z akcjonariuszy koncernu naftowego TNK-BP, który w 2004 r. na aukcji Sotheby’s wykupił od rodziny Forbesów kolekcję jaj Fabergé. […] Wekselberg za „jedyne” sto dziesięć milionów dolarów stał się właścicielem aż jedenastu jaj Fabergé. Jego fundacja oświadczyła, że ich wykupienie to „powrót do Rosji cennych przedmiotów kultury, wywiezionych za granice kraju w XX w. Innym miłośnikiem Fabergé jest Aleksander Iwanow, który w 2007 r. kupił jajo z kolekcji Rothschildów za „jedyne” 18,5 miliona dolarów. Ten mało znany biznesmen dorobił się na sprzedaży komputerów w końcu lat 80. XX w., a następnie zajął się handlem antykami. Dzisiaj jest posiadaczem największej na świecie prywatnej kolekcji dzieł Fabergé i innych zabytkowych wyrobów jubilerskich, której wartość szacowana jest na co najmniej dwa miliardy dolarów.”

Wiktor Wekselberg, akcjonariusz koncernu naftowego TNK-BP, za „jedyne” sto dziesięć milionów dolarów stał się właścicielem aż jedenastu jaj Fabergé!

Rozkwit działalności pracowni Fabergé przypada na czas panowania Aleksandra III. Pracownia stała się jedną z najbardziej charakterystycznych i cenionych firm jubilerskich na świecie. Na przełomie 1884/1885 r. car zamówił złote jajko dla carycy Marii Fiodorownej. Wykonane ze złota pokrytego białą emalią skrywało żółtko, w którym zamknięta była złota kura. W niej zaś ukryty był kosztowny rubinowy wisior. Ten oryginalny prezent wielkanocny rozpoczął nową tradycję na dworze Romanowów. Drogocenne carskie jajo nazwane Jajkiem z kurką stało się złotniczą sensacją i zauroczyło Rosjan. Aleksander w następnych latach zamówił kolejne wielkanocne klejnoty, co przyczyniło się do powstania dziesięciu znakomitej klasy wyrobów złotniczych: Jajka z kurką i szafirowym wisiorem w 1886 r., Trzeciego jajka carskiego w 1887 r., Jajka z rydwanem ciągniętym przez cherubinka w 1888 r., Jajka nesesera w 1889 r., Jajka z widokami duńskich pałaców w 1890 r., Jajka z miniaturą okrętu „Pamięć Azowa” w 1891 r., Jajka z diamentową kratką w 1892 r., Jajka kaukaskiego w 1893 r. i Jajka renesansowego w 1894 r.

Jajka Fabergé
Fabergé, jajka carskie kolejno od lewej: Jako z kurką, 1885; Trzecie jajko carskie, 1887;
Jajko z diamentową kratką, 1892, Jajko z obrotowymi miniaturami, 1896; Jajko z konwaliami,
1898, Jajko z pnącymi różami, 1907; poz. kat. IX.9.

Idąc w ślady ojca, car Mikołaj II również zlecał wykonanie podobnych prezentów dla swoich matki i żony. Tym sposobem od 1895 do 1917 r., z wyjątkiem pogrążonych w wojnie lat 1904–1905, z okazji świąt wielkanocnych w pracowni Fabergé każdorazowo powstawały dwa drogocenne jajka, świadczące o carskim majestacie. Mistrz Piotr Karol (1846–1920) zdobył zaszczyt i tytuły złotnicze dworu Romanowów. Cieszył się tak wielkim uznaniem i zaufaniem, że jego projekty realizowane były często bez konsultacji z carem. Sława zapewniała mu stałe zlecenia od najwybitniejszych i najznamienitszych postaci imperium. Kreatywność i kunszt wykonania jaj sprawiły, że zapragnęła ich cała Europa. W latach 1898–1904 Fabergé wykonał na zlecenie Aleksandra Kelcha wielkanocne podarunki nieodbiegające wirtuozerią i kosztownością od carskich. Siedem znakomitych jaj zamówionych przez rosyjskiego milionera wykonano jako podarek dla żony, Barbary Kelch. Forma ta stała sie tak popularna, że zaczęto wytwarzać miniaturowe jaja w formie zawieszek i wisiorów. Szybko zaczęły je naśladować inne pracownie. Mimo rozwiązania firmy Fabergé z powodu ciężkiej sytuacji w kraju na początku XX w., jaja wytwarzane są do dziś.