Wpisy

Granat swoją nazwę zawdzięcza łacińskiemu słowu granatum, które oznacza owoc granatu. Ma to związek z podobieństwem najpopularniejszych czerwonych kryształów granatów (piropów) do soczystych ziaren owocu granatu pochodzącego z obszaru śródziemnomorskiego. W języku potocznym granatami określa się tylko kamienie czerwone – będą to najczęściej spotykane pirop i almandyn.

WŁASNOŚCI

Granat to minerał z grupy krzemianów. Wśród nich znajdziemy około dwudziestu pięciu różnych kamieni szlachetnych o podobnym składzie chemicznym i podobnej strukturze krystalicznej, ale odmiennych właściwościach fizycznych. Wszystkie granaty krystalizują w układzie regularnym, tworząc okrągłe ziarenka. Występują też jako otoczaki. Powstawały w ciągu milionów lat w wyniku bardzo wysokich temperatur i ogromnego ciśnienia w skorupie ziemskiej. Mimo że są stosunkowo twarde, równocześnie pozostają kruche – przy nacisku pękają. Należy na nie uważać: chronić przed nagłymi zmianami temperatur, przed gorącą parą i kwasami. Granaty są przezroczyste i przeświecające. Niektóre kryształy wykazują specjalne właściwości optyczne: asteryzm, efekt kociego oka. Część zmienia barwę w zależności od rodzaju oświetlenia.

Większości z nas granat kojarzy się z kolorem głębokiej, ciepłej czerwieni. Jednakże rodzinę granatów cechuje imponująca różnorodność barwna. Występują one prawie we wszystkich kolorach tęczy, poza niebieskim.

Barwa

Większości z nas granat kojarzy się z kolorem głębokiej, ciepłej czerwieni. Jednakże rodzinę granatów cechuje imponująca różnorodność barwna. Występują one prawie we wszystkich kolorach tęczy, poza niebieskim. Bywają więc granaty zabarwione na: żółto, pomarańczowoczerwono, różowo-, jasno- i ciemnobrązowo. Istnieją także niezwykłe granaty szmaragdowozielone, niebieskozielone, fioletowe, czarne oraz bezbarwne. Ze względu na skład chemiczny dzielą się na: glinowe, żelazowe, chromowe, wanadowe, cyrkonowe. Różne ich odmiany występują pod różnymi nazwami.

NAJBARDZIEJ ZNANE ODMIANY GRANATÓW

Pirop – nazwa pochodzi od greckiego piropos, czyli „podobny do ognia”, „ognisty”. Jest to najbardziej znany granat, od pięciuset lat najczęściej bywał stosowany w celach zdobniczych. Bardzo modny w złotnictwie przez cały XVIII i XIX wiek, głównie jako tzw. czeski granat. Zawdzięcza to pięknej rubinowoczerwonej barwie. To właśnie one są nam najlepiej znane z biżuterii antykwarycznej. Często ciemnoczerwony, aż do czarnego, niekiedy z niezbyt pożądanym odcieniem żółtawym. Czyste i duże okazy granatów spotyka się bardzo rzadko. Do jego popularyzacji przyczyniła się brytyjska królowa Wiktoria. Przez wieki ze względu na barwę traktowane były jako rubiny i z tego właśnie powodu zdobiły klejnoty czeskiego króla Wacława.

Almandyn – nazwa pochodzi od miasta Alabanda w Azji Mniejszej, gdzie znajdowano niegdyś główne źródło tego minerału. Barwa tej odmiany granatu jest ciemnoczerwona, zaś najbardziej poszukiwana fioletowoczerwona przez brunatno czerwoną. Występują również almandyny o barwie prawie czarnej. W świetle sztucznym almandyn ma często lekki odcień pomarańczowy. Jubilerskiej jakości almandyny pochodzą z Indii. Dawniej zwany karbunkułem.

Rodolit – to odmiana o barwie różowej i purpurowej. Jest pośrednia między piropem a almandynem. Jego nazwa pochodzi od greckiego rhodon – kamień różowy.

Spessartyn – granat barwy brunatnej, brunatnoczerwonej, pomarańczowoczerwonej, czasem nawet z odcieniem fioletowym. Nawa tego granatu pochodzi od miejscowości Spessart w północno-zachodniej Bawarii w Niemczech, gdzie kamień znaleziono.

NIETYPOWE ODMIANY GRANATÓW

Grossular – jest jaśniejszej barwy niż pozostałe odmiany granatów. Nazwa jasnozielonego grossularu pochodzi od łacińskiej nazwy agrestu – ribes grossularia. Tsavolit/Tsavoryt – zielona lub szmaragdowozielona bardzo rzadka odmiana grossularu wanadowego. Odkryta w 1974 r. w Kenii i Tanzanii (nazwa pochodzi od Parku Narodowego Tsavo). Charakteryzuje się występowaniem żółtych, włóknistych inkluzji, tzw. końskich ogonów. Znany jest również granat bezbarwny (leukogranat).

Andradyt – nazwa tego minerału pochodzi od portugalskiego mineraloga J.B. d’ Andrada. W zależności od składu chemicznego ma on różne barwy. Nieprzeźroczysta czarna odmiana to melanit. W XIX wieku była wykorzystywana do wyrobu biżuterii żałobnej. Pomimo popularności czerwonych i żółtych granatów, w świecie złotniczym najbardziej cenioną i najdroższą odmianą granatu jest zielona odmiana andradytu – demantoid. Ceny demantoidów o masie powyżej karata są porównywalne, a nawet wyższe aniżeli ceny szmaragdów podobnej klasy. Jubilerski demantoid pochodzi głównie z Uralu. Wydobywane w Zairze i Korei są już gorszej jakości.

Demantoid – to granat o intensywnie zielonej barwie. Posiada on wyjątkową zdolność dużej dyspersji, czyli silnego tęczowego rozszczepiania światła, wywołując charakterystyczne iskrzenie, tzw. silne ognie i grę światła – efekty optyczne typowe dla diamentu. Jednak w demantoidzie jest ono niejednokrotnie większe. Tym też tłumaczy się jego nazwę: demantoid, czyli podobny do diamentu. Dzięki swemu niezwykłemu połyskowi był to kamień uwielbiany był przez mistrza jubilerów francuskich – Carla Fabergé. Najbardziej modny stal się pod koniec XIX wieku w Europie i Ameryce.

Uwarowit – szmaragdowozieloną barwę zawdzięcza zawartości chromu. Wydobywany na Uralu, w Finlandii i Kanadzie, a także w Polsce. Został tak nazwany ku czci rosyjskiego ministra oświaty, prezydenta Akademii Petersburskiej – Uwarowa. Jest rzadko używany przez jubilerów, ponieważ występuje w bardzo drobnych kryształkach.

Mandarin Garnet – granat mandarynkowy o pięknej, jasnopomarańczowej barwie. Nawet najmniejszy tego typu kamień daje nadzwyczajny efekt. 

Wśród granatów słynne są przede wszystkim ich wyjątkowo rzadkie okazy: goldmanit, hydrogrossular, kimzeyit, knorringit, majoryt. Mają one niewielkie zastosowanie gemmologiczne.

WYSTĘPOWANIE

Najbardziej liczące się pokłady granatów Europy pochodzą z Czech (Czeskie Średniogórze: Żulova, Vapenna k. Jesenika) i Austrii. Największymi i najbardziej znanymi są jednak złoża występujące w takich miejscach, jak: Ural, Zakaukazie, Rosja. Tsavolit wydobywa się w Tanzanii. Największe kryształy granatu odnaleziono w Norwegii. Rekordowy okaz miał średnicę 2,5 m i masę niebagatelnych 37 ton. W Stanach Zjednoczonych w Adirondacks znajduje się skała, której 70 procent stanowią kryształy granatów osiągające metrową średnicę, zaś a w stanie Nowy Jork odkryto kryształ o masie 1 500 kg. Arizona bogata jest w topazolity, ale granaty można spotkać także w Meksyku. W RPA granaty stanowią produkt odpadowy przy wydobywaniu diamentów. Spotykamy je także w Brazylii, Indiach, na Madagaskarze i Sri Lance. W Polsce występują pospolicie w skałach metamorficznych Dolnego Śląska (Śnieżnika i Góry Sowie) oraz w piaskach wybrzeży Bałtyku, ale w ilościach nieopłacalnych do eksploatacji.

Pielęgnacja

Granat jest kamieniem niewymagającym szczególnych zabiegów pielęgnacyjnych. Aby zachował swoje lecznicze właściwości, raz na dwa tygodnie należy go opłukać pod bieżącą letnią wodą i wystawić na kilka minut na działanie promieni słonecznych.

Od wielu wieków granaty wykorzystywano do wyrobu ozdób i eleganckiej biżuterii. Przebogate wzornictwo, a także dużą ilość różnego typu biżuterii z granatami z II połowy dziewiętnastego wieku znajdziemy na rynku antykwarycznym. Takie też obiekty znajdziecie Państwo w ofercie KAREA Gemstone Space.

Zastosowanie

Granaty dzięki dużej twardości wykorzystuje się między innymi do produkcji materiałów ściernych ( np. do polerowania drewna, czy szlifowania szkła). Ze względu na dużą różnorodność wysoko cenią je kolekcjonerzy. Od wielu wieków granaty wykorzystywano do wyrobu ozdób i eleganckiej biżuterii. Przebogate wzornictwo, a także dużą ilość różnego typu biżuterii z granatami z II połowy dziewiętnastego wieku znajdziemy na rynku antykwarycznym. Takie też obiekty znajdziecie Państwo w ofercie KAREA Gemstone Space oraz Złoto Orla. Zapraszam również do zapoznania się z naszą kolekcją na portalu aukcyjnym artinfo.pl.

Formą szlifu granatów jest szlif schodkowy i nożycowy, niekiedy także szlif brylantowy. Często występuje też wariant mieszany, będący kombinacją schodkowego i brylantowego. Stosuje się także szlif kaboszonowy, dawniej bardzo pospolity, obecnie cieszący się sporym zainteresowaniem. W celu rozjaśnienia ciemniejszych odmian wydrąża się dolną część kamienia, aby zmniejszyć przez to jego grubość. Można w nim również grawerować i rzeźbić.

Niektóre granaty cenniejszych odmian są impregnowane żywicami w celu zatuszowania spękań i inkluzji. Na temat syntetycznych granatów nie ma informacji. Z czerwonymi granatami najczęściej bywają mylone rubiny i spinele, dublety z granatów bierze się za jednolity kamień, a także imituje się granaty przez specjalnie w tym celu spreparowane ciemnoczerwone syntetyczne rubiny. Także szkło stanowi dobrą imitację niemal wszystkich odmian granatu.

W porównaniu z innym kamieniami ceny granatów są stosunkowo niskie. Wyjątek stanowią wielkie, przezroczyste granaty o pięknej barwie. Najwyższa cenę osiąga demantoid.

Każdy, kto kocha ciepłe, skąpane w słońcu kolory, na pewno pokocha blask tego pięknego kamienia. Kolczyki, pierścionki i naszyjniki z granatów stanowią znakomity prezent, ich ceny nie są wygórowane, a uroda pozostaje niezaprzeczalna.

Spinki do mankietów obecnie przeżywają swoisty renesans, który wiąże się z ich rosnącą popularnością. Elegancki mężczyzna zdaje sobie doskonale sprawę, że ten dodatek, choć mały, ma wielki wpływ na całość ubioru i jego postrzeganie przez innych!

Renesansowe dekoracyjne mankiety ustąpiły miejsca bardziej wygodnym, wiązanym następcom. Żeby nie przeszkadzały w codziennych czynnościach, mankiety owe zaopatrywano w dwa rozcięcia, które związywano ozdobną tasiemką. To właśnie ona dała początek najprostszej spince do mankietów.

Historia spinki do mankietów

Ten rodzaj męskiej biżuterii ma swoją wieloletnią historię. Pod koniec XVII wieku doszło do rewolucji w modzie męskiej. Renesansowe dekoracyjne mankiety ustąpiły miejsca bardziej wygodnym, wiązanym następcom. Żeby nie przeszkadzały w codziennych czynnościach, nie brudziły się przy jedzeniu i chroniły ręce przed zimnem, mankiety owe zaopatrywano w dwa rozcięcia, które związywano ozdobną tasiemką. To właśnie ona dała początek najprostszej spince do mankietów. Był to króciutki, kolorowy, pleciony jedwabny sznurek, którego końce związywano w zgrabne supełki. Jako że do zawiązania ich potrzebny był służący (trudno było zrobić to samemu), nowy styl stał się symbolem wysokiego statusu społecznego. Nieco później, wiązania zastąpiono drogocennymi guzami, co pozwalało wykazywać się projektantom finezją i pomysłowością. Tę wyrafinowaną biżuterię nazwano spinkami do mankietów.

Przez cały XVIII i początek XIX wieku eksperymentowano i wymyślano przeróżne wzory spinek, gdyż każda ma swój niepowtarzalny kształt i zdobienie. Biżuterię wykonywano ze znanych od dawien dawna kamei, pokrywano emalią, rzeźbiono w koralu, wulkanicznej lawie, kamieniach półszlachetnych i szlachetnych. Spinki dekorowano scenkami rodzajowymi i myśliwskimi, głowami zwierząt, a nawet głowami kobiet. Wzornictwo dopasowywano do aktualnej mody, na przykład fascynacji antykiem.

Biel koszuli była nie do utrzymania, więc wynaleziono odczepiane kołnierzyki i mankiety, w wersji dla najuboższych – z papieru.

Około 1840 roku modny stał się tak zwany mankiet francuski, przez Francuzów określany jako poignette mousquetaire, czyli mankiet muszkieterów. Był on składany i dwa razy szerszy, niż normalny. Musiał być obowiązkowo nakrochmalony, sztywny i nieskazitelnie biały, bo w ten sposób właściciel pokazywał, że stać go na codzienną zmianę koszuli. W tym przypadku guzik się nie sprawdzał, skutkiem czego rozkwitł handel spinkami. Mieszczaństwo posiłkowało się spinkami z tanich metali, zdobionymi szkiełkami zamiast diamentów. Biel koszuli była nie do utrzymania, więc wynaleziono odczepiane kołnierzyki i mankiety, w wersji dla najuboższych – z papieru.

Materiały i technika

Modele spinek wykonywano z metali szlachetnych: srebra lub złota, a nawet kryształu. Jednakże najmodniejsze były wówczas miniaturowe zdjęcia, wykonane w dolnej części ze szkła lub kwarcu. Tylko elity mogły sobie pozwolić na tak wyrafinowany i drogi gadżet. Wszystko zmieniło się po rewolucji przemysłowej w latach 60. XIX wieku. Spinki do mankietów wykonywano z tańszych surowców, pokrytych cienką warstwą złota lub srebra (cynkowanie metali szlachetnych). W 1882 roku w USA George Krementz stworzył urządzenie do masowej produkcji guzików jednoczęściowych i spinek do mankietów. Ciekawostką jest, że owa maszyna, została przerobiona z urządzenia do produkcji nabojów karabinowych. Pojawiły się wówczas fabryki oferujące tanią produkcję spinek.

Okres największej świetności

W XIX w. wzory spinek do mankietów były bardziej ozdobne i bogate niż spinek obecnie produkowanych – zwłaszcza tych przeznaczonych do strojów wieczorowych. Wiele ich wzorów powtarzało motywy w szpilkach, lecz zazwyczaj ich poziom wykonania nie dorównywał precyzją poziomowi wykonania szpilek do krawata. Okres największej świetności spinek przypada na przełom XIX i XX wieku. Z tego też czasu można znaleźć najwięcej wyjątkowych okazów w antykwariatach zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. Wykonane najczęściej ze złota, ozdobione herbem, a przynajmniej zaopatrzone w monogram.

Spinki od Fabergé

Na początku XX wieku spinki do mankietów uznawano za najlepszy prezent. Przykładem może być rosyjska cesarzowa Maria Fiodorowna, która gdy chciała sprezentować praktyczną, a zarazem niezwykle piękną rzecz, kazała zaprojektować spinki królewskiemu złotnikowi Fabergé. Wiele firm światowej sławy produkuję taką biżuterię: Cartier, Tiffany, Montblanc, Korloff. Jednak w 1924 roku to Boyer wynalazł nowy rodzaj zapięcia, walcowy przycisk, który jest używany do dziś w większości modeli.

Wzory biżuterii męskiej w epoce edwardiańskiej i pierwszej dekadzie XX wieku wyraźnie kontrastują z wcześniejszym zdobnictwem. Ówczesne formy stały się prostsze, mniejsze niż wcześniej. Typowa spinka do mankietu z tego okresu miała kształt koła lub elipsy. Wykonana była z metalu szlachetnego, masy perłowej, onyksu lub kryształu, zwykle ozdobionego perłą, szafirem w szlifie kaboszonu lub diamentem. Szczególnie modna, a teraz niezwykle poszukiwana była emalia giloszowana. Pokrywała oba, całe lica spinki, albo dekorowała tylko jej obrzeża lub dekoracje stanowiły motywy geometryczne, floralne czy figuralne. W biżuterii art déco nadal popularne były kontrastowe zestawienia, chętnie wykorzystywane również w produkcji spinek. Łączono czarne i białe materiały, takie jak kryształ i onyks. Projekty stawały się coraz bardziej odważne, zdominowane przez wzory geometryczne. Platynę i kamienie o szlifach specjalnych stosowano w biżuterii męskiej przeznaczonej do strojów wieczorowych.

Spinki do mankietów dziś

Wydawać by się mogło, że spinki do mankietów odejdą w niepamięć wraz z tradycją szlachecką międzywojnia. Obecnie jednak wielu mężczyzn powraca do nich jako do oznak prawdziwej elegancji. I bardzo dobrze, bo spinki do mankietów nie dość, że są bardzo eleganckie, to są jednym z niewielu elementów biżuteryjnych dla mężczyzn. Spinki do mankietów to biżuteria, po założeniu której mężczyzna wygląda męsko.

Spinki to jedyny dodatek eleganckiego stroju, przy którego wyborze można puścić wodze fantazji: wybierając na przykład drogie kamienie czy modele w mocnym kolorze, w kształcie wymarzonego auta, związane z naszą pasją jak np. sport czy polowanie.

Mankiety dekorowane spinkami podnoszą  szykowność stroju i dużo mówią o właścicielu. W poradnikach dotyczących zasad savoir vivre’u bardzo często spotykać można zastrzeżenie, że dużej ostrożności wymaga od mężczyzn wybór i noszenie biżuterii. Ale jest to jedyny dodatek eleganckiego stroju, przy którego wyborze można puścić wodze fantazji: wybierając na przykład drogie kamienie czy modele w mocnym kolorze, w kształcie wymarzonego auta, związane z naszą pasją jak np. sport czy polowanie. Mogą wyróżniać się bogatymi zdobieniami, nieraz wręcz o humorystycznym zabarwieniu. Dzięki bogactwu fasonów i wzorów można dobierać egzemplarze najbardziej pasujące do okazji, towarzystwa. Szpilka do krawata i spinki do mankietów są świetnym dopełnieniem stroju i świadczą o dobrym guście.

Spinki to nie dodatek, ale konieczny element eleganckiego stroju. Oferta spinek do mankietów jest obecnie bardzo szeroka. Można je przede wszystkim nabyć antykwariatach. We współczesnych salonach jubilerskich, a także w butikach sygnowanych nazwiskami najznamienitszych projektantów biżuterii i odzieży. Te najwspanialsze są wręcz małymi dziełami sztuki jubilerskiej. Spinki nadal są symbolem elegancji i prestiżu.

Wpis stanowi fragment artykułu opublikowanego w „Zegarkach & Biżuterii” pt. Męska rzecz, cz. 2, nr 152 (4/2012), s. 26-29.

Koral, nazywany kwiatem morza, symbolizuje bogactwo, siłę i wysoki status społeczny… W przeszłości korale cieszyły się zmiennym zainteresowaniem, przeżywały okresy świetności i zapomnienia. Uwielbiany przez królowe, zachwycał możnych i bogatych, później stał się dla nich zbyt pospolity. Obecnie kojarzony z polskim strojem ludowym, Krakowem, Tatrami. Dziś zapraszam do krótkiej wyprawy po historii biżuterii z korali.

Zdobnictwo koralowe sięga bardzo dawnych czasów. Świadczą o tym wykopaliska z okresu brązu, wśród których znaleziono przedmioty ozdobione koralami. Za centrum wydobycia korala i największy ośrodek jego produkcji od wieków uważane były Włochy. Do końca XV wieku dominującą rolę w handlu koralami odgrywała Wenecja, potem funkcję tę przejęła Francja, a dokładniej Marsylia. Po Wielkiej Rewolucji Francuskiej Włosi odebrali Francuzom palmę pierwszeństwa. Z kolei w XIX wieku najwyżej ceniono produkty pochodzące z Torre del Greco, miejscowości leżącej nad Zatoką Neapolitańską. Zaś w XX wieku pierwsze miejsce w produkcji zdobyła Japonia, która pozyskała dla siebie rynek amerykański. Azjatyccy handlarze okazali się sprytniejsi, a dokładność ich rzemieślników była nie do pokonania. Chiny zasłynęły z koralowych guzów do ubioru mandarynów, a także pięknych i różnorodnych małych rzeźb. Wspomnieć należny jeszcze o produkcji północnoafrykańskiej i hiszpańskiej, ale ta była znacznie mniejsza.

Madonna di Senigallia, Piero della Francesca, Galleria Nazionale delle Marche, Urbino
Piero della Francesca, Madonna di Senigallia, Galleria Nazionale delle Marche, Urbino ; źródło: domena publiczna

Koral szlachetny był używany do wyrobu biżuterii już od starożytności. Najczęściej wytwarzano z niego wówczas gemmy i naszyjniki. Ceniono go nie tylko za jego barwę, ale wierzono w jego magiczną moc, o czym była mowa poprzednio. Ze szlachetnych odmian korali wykonywało się od dawna również rozmaite przedmioty ozdobne, takie jak: grzebyki, szpilki do włosów, główki do fajek, rączki do lasek i parasoli, nożyczki do papieru, guziki itp. W Indiach i na Wschodzie korale nadal służą do ozdoby broni i różnych przedmiotów użytkowych i artystycznych.

W okresie baroku wielkie damy nosiły całe koralowe garnitury biżuterii. Korali używano także do zdobienia bardzo kosztownej broni.

Z koralem przez wieki

W średniowieczu koral cieszył się dużą popularnością. Koralami haftowano stuły i ornaty, a także dekorowano naczynia liturgiczne np. monstrancje. Wielką i długotrwałą karierę korali w dziejach sztuki złotniczej ukazują między innymi skarby katedry Św. Wita na Hradczanach. Przedmioty z korala nadal noszono jako amulety odganiające złe moce i używano ich w celach leczniczych. Szczególnie dobrze koral miał wpływać na dzieci, dlatego stosowano go powszechnie do wyrobu dziecięcych grzechotek lub naszyjników.

W XVII i XVIII stuleciu korale szeroko stosowano do zdobienia szat, uzbrojenia i wytwarzania tańszej biżuterii. Epoka baroku lubowała się w prezentowaniu osobliwości podmorskiego świata w specjalnych, oszklonych gablotach lub Kunstkamerach służących tym celom. Koralowe ozdoby ustawiano na konsolach w wielkich salonach lub na stołach podczas magnackich i królewskich bankietów. Gałązki koralowca łączono z rzeźbą ze złoconego srebra. Najczęściej oglądanymi eksponatami drezdeńskiego Grünes Gewölbe są właśnie rzeźbione misterne kufle i puchary (Akteon jako jeleń z rogami z gałązki koralu lub piękna nimfa Dafne zamieniająca się w drzewo laurowe z rękoma w formie konarów, także z gałązek koralowych). W okresie baroku wielkie damy nosiły całe koralowe garnitury biżuterii. Korali używano także do zdobienia bardzo kosztownej broni. W drezdeńskim skarbcu można podziwiać kolekcję sztućców, których trzonki wykonano z korali. Podobnych nakryć używano nadal w czasach odrodzenia.

XIX wiek – okres największej świetności

Dziewiętnaste stulecie było okresem najciekawszej świetności korala w sztuce jubilerskiej. Po wspaniałościach epoki napoleońskiej zatriumfował mieszczański i wszechobecny biedermeier. Przez pierwsze sześćdziesiąt lat XIX wieku koral był jednym z najmodniejszych i najczęściej stosowanych w jubilerstwie kamieni, zwłaszcza do wyrobu biżuterii robionej na co dzień. Wróciła moda na koralowe krzyżyki, pierścionki i kolczyki wysadzane koralami czy koralowe serduszka. Były to ozdoby tanie, nie przewracały w głowach niewinnym panienkom, były stosowne również dla małych dziewczynek. Bogatszą biżuterię mogły nosić, jako stateczne mężatki, o ile miały odpowiednio zamożnego małżonka. Koralowe garnitury żony (ale i oficjalnej kochanki) świadczyły o statusie pana domu.

Angielski jubiler Robert Philips, działający w pierwszej połowie XIX stulecia, wzorował się na biżuterii pochodzącej z wykopalisk archeologicznych w Mezopotamii i Egipcie. Królowa Wiktoria nosiła dużo koralowej biżuterii z Neapolu lub Genui, również jego autorstwa. Z kolei król Neapolu nagrodził go specjalnym odznaczeniem za propagowanie korali włoskich.

i Robert Philips

W wielkim świecie również zapanowała moda na korale. Stało się tak około 1845 roku, po ślubie księżnej d’Aumale z księciem Księstwa Obojga Sycylii. Wówczas to panna młoda wystąpiła w koralowej biżuterii, będącej darem narzeczonego. Jubilerzy brytyjscy, znużeni obfitością bezcennych skarbów, napływających głównie z Indii i Cejlonu, zaczęli propagować prostotę. Zapanowała osobliwa moda retro. Wracano do starożytnych i średniowiecznych wzorów. Angielski jubiler Robert Philips, działający w pierwszej połowie XIX stulecia, wzorował się na biżuterii pochodzącej z wykopalisk archeologicznych w Mezopotamii i Egipcie. Biżuterię wykonywano wtedy z korali, sardoniksów i bursztynu. To właśnie te wzgardzone dotychczas surowce propagował ów mistrz sztuki jubilerskiej. Także królowa Wiktoria nosiła dużo koralowej biżuterii z Neapolu lub Genui, również jego autorstwa. Była to biżuteria w kształcie rzeźbionych z korala kaskad kwiatów i owoców, ale i prosto szlifowany koral w formie kulek czy kaboszonów otoczonych perłami oraz diamentami. Król Neapolu nagrodził Philipsa specjalnym odznaczeniem za propagowanie korali włoskich.

XX wiek

W stylu art déco na krótko odrodziło się zainteresowanie koralem. W egzemplarzach biżuterii wielkich projektantów eksponowano kontrasty kolorystyczne połączeń materiałów takich jak: koral, onyks i kryształ górski a nawet diamenty oprawione w platynę. Stosowano także kontrasty fakturowe: na powierzchniach z gładkiego, błyszczącego lub matowego metalu odcinały się onyksy, korale i całe rzędy diamentów. Takimi projektami poszczycić mogły się wielkie firmy jubilerskie: dla Boucheron’a w 1925 roku okrągłe i owalne brosze stworzyli Charles Massi czy René Boivina; broszo-klamerki z 1926 roku z dekoracyjnymi motywami w swojej ofercie posiadała firma Black, Starr & Frost.

Prawdziwą popularność koral zyskał ponownie po II wojnie światowej. W Polsce firmą, która bardzo często dekorowała swoje wyroby koralem była Fabryka Wyrobów z Metali Szlachetnych „Warmet”.

Z ziemi włoskiej do polskiej….

Mówiąc o koralowej biżuterii, nie można pominąć jednej bardzo ważnej rzeczy. Początkowo cenny i poszukiwany talizman i ozdoba, zachwycał możnych i bogatych, później stał się dla nich zbyt pospolity. Przypuszczalnie spowodowane było to zbyt częstym stosowaniem koralu w biżuterii i dekoracji, jak również tym, że podupadła jakość wyrobów z niego wytwarzanych. Korale zaczęły więc nosić mieszczki, a nawet dziewczęta ze wsi. Na przełomie XIX i XX wieku koralowy naszyjnik wszedł do stroju ludowego, także na terenie ziem polskich. Polski chłop wzorował się na modzie wyższych stanów: szlacheckim i mieszczańskim. I właśnie w naszym kraju koral kojarzy się nam głównie ze wsią, z urodą młodej, hożej dziewczyny: na krochmalonym białym płótnie bluzki lub wokół ogorzałej od słońca szyi sznury czerwonych korali rzucały ciepły blask na kobiece twarze. Ulegamy tu z pewnością konwencji młodopolskiej „bajecznie kolorowej wsi” Włodzimierza Tetmajera, Stanisława Wyspiańskiego czy Wincentego Wodzinowskiego.

Corallium rubrum

W polskiej kulturze ludowej najcenniejsze i najbardziej charakterystyczne były naszyjniki z corallium rubrum, czyli korala prawdziwego – tego określenie używa się w języku potocznym najczęściej. W jubilerstwie zwany jest koralem szlachetnym lub naturalnym. Korale często określano mianem prawych, niekiedy także sprawiedliwych (okolice Kielc) lub nazywano je po prostu paciorkami (okolice Sieradza). Najpowszechniej jednak mówiono o nich po prostu korale. O popularności i powszechności ich używania świadczy chociażby wieloznaczność słowa koral i koralik w języku polskim.

Wyroby koralowe sprowadzano do Polski wprost z Włoch, z Neapolu lub przed Francję z Marsylii. Na terenie kraju rozprowadzane były różnymi drogami. Najczęściej wieśniacy mogli je nabyć na targach, jarmarkach, odpustach, kramach w miejscach pielgrzymkowych. Często kupowali je od wędrownych, krążących po wsiach handlarzy. Taki stragan jarmarczny pięknie opisuje w Chłopach Władysław Reymont. Powszechnym miejscem zakupu były również katolickie i żydowskie sklepiki w większych i mniejszych miastach. Na terenie Polski południowej popularnym i cieszącym się wysoką renomą punktem handlowym były krakowskie Sukiennice, a także działające w Krakowie zakłady złotnicze. Naszyjniki z korali prawdziwych noszono głównie w centralnej i południowej Polsce – to nieodłączna ozdoba regionalnego stroju krakowskiego.

Posiadanie korali prawdziwych było marzeniem każdej kobiety. W poezji Młodej Polski często pojawiał się motyw hożej dziewczyny szukającej korali. Chłopak przywoził ukochanej z wyprawy do dalekich krain jedwabną chustę i prawdziwe korale. Diabeł kusił do grzechu, obiecując czerwone korale. Ich sznur należał także do darów dziedzica dla uwiedzionej dziewczyny, pan zapewne sięgał do zasobów żony, gdyż ta, jako wielka dama przestała nosić korale, uznając je za ozdobę gminu.

Koralowy savoir vivre

Biżuterię koralową noszono przede wszystkim do odzieży odświętnej. Wyjątek stanowiły bogate Bamberki, które zakładały je także na co dzień. Naszyjniki z korala były często niezbędnym elementem wyprawy ślubnej. Zwykle nabywano je dla panny na wydaniu, następnie mężatka nosiła je do momentu przekazania córce. W Małopolsce, aż do wybuchu I wojny światowej dziewczyna niemająca prawdziwych korali nie mogła liczyć na dobre zamążpójście. Mniej zamożne panny szły na służbę, szukały dodatkowych źródeł zarobku czy to ze sprzedaży grzybów, jagód. Wyjeżdżały nawet za granicę do pracy sezonowej tylko po to, by mogły sobie kupić posażne korale. To zjawisko było dość powszechne na biednym Podhalu. Bogate gaździny nosiły naszyjniki, które osiągały nieraz wagę 40 dkg.

W niektórych rejonach Polski, mimo że ceniono je wysoko, naszyjników z korala szlachetnego nie nakładano do stroju ślubnego. Dotyczyło to na przykład ubioru bytomskiego, pszczyńskiego, opoczyńskiego, biłgorajskiego, gdzie przyjęta była zasada, że panna młoda nie powinna mieć na sobie nic czerwonego. W przeważającej jednak części Polski przyszła mężatka zakładała je na ślub. Wtedy starała się, jeśli miała taką możliwość, by było jak najwięcej sznurów. Na co dzień zadowalano się jednak szklanymi paciorkami, z pietyzmem przechowując prawdziwe korale, jak również bursztyny na specjalne okazje na samym dnie skrzyń wyprawowych w tzw. półskrzynku. W czasie adwentu, Wielkiego Postu oraz żałoby w ogóle nie noszono biżuterii. Jeśli jednak ją zakładano, była bardzo skromna i ograniczała się na przykład, jak w okolicach Biłgoraja, do białych paciorków. W niektórych rejonach zakładano w tym wyjątkowym czasie jednak korale naturalne (w Wilamowicach). Zmniejszono tylko liczbę sznurów i zamiast zwyczajowych pięciu zakładano trzy.

Symbol bogactwa

Posiadanie korali szlachetnych zapewniało prestiż. Po wielkości paciorków, gatunku korala oraz liczbie sznurów można było rozpoznać pozycję społeczną i zamożność właścicielki. Na polskiej wsi zakup korali uważany był za dobrą lokatę pieniędzy. Trzy sznury, bo taki zestaw najczęściej noszono, miały na ogół wartość aż 4-5 krów lub morgi gruntu. W całej Polsce biżuterię generalnie dziedziczono w linii żeńskiej. Była zapisywana w testamentach i legatach córkom i wnuczkom, trwały o nią spory spadkowe, przyjmowana była jako zastaw za pieniężne pożyczki.

Ceniono korale jako klejnoty rodzinne, były często największym skarbem właścicielek. Korale naturalne, ze względu nie tylko na ich wartość materialną, ale i walory emocjonalne przekazywane były, szczególnie przez starsze kobiety, jako wotum do kościoła, za życie lub zdrowie swych najbliższych. W ołtarzach możemy często zobaczyć nie tylko dorodne bicze korali z pięknymi jubilerskimi zapięciami wskazującymi, iż należały niegdyś do osoby zamożnej, ale i ubogie małe sznurki z nieforemnie obrobionymi paciorkami z koralu. Niekiedy nawet widzi się maleńką bransoletkę z korali dla niemowlęcia, ofiarowaną jako dar dziękczynny, gdy dziecko szczęśliwie wyzdrowiało czy podrosło.

Na terenie Polski najwyżej ceniono korale o intensywnym czerwonym zabarwieniu. Chociaż były regiony, gdzie za piękniejsze uważano różowe.

Cały wachlarz upodobań

Na terenie Polski najwyżej ceniono korale o intensywnym czerwonym zabarwieniu. Chociaż były regiony, gdzie za piękniejsze uważano różowe. Taki gust mieli chociażby mieszkańcy okolic Biłgoraja i Górale Łęccy, którzy określali je mianem kościanych. Duży wpływ na cenę, tak obecnie jak i kiedyś, miał gatunek korala. Najwyżej ceniono surowiec bez skaz oraz pęknięć, o gładkiej powierzchni o regularnych kształtach paciorków. Nieobojętną była też liczna sznurów, najczęściej nieparzysta, co wynikało z wiary ludu w magiczne liczby. Średnio zamożna kobieta zakładała przeważnie trzy sznury, bardziej zamożne nosiły ich pięć, siedem, dziewięć, ale na przykład w okolicach Łańcuta i Rzeszowa mogło ich być nawet kilkanaście. Liczba sznurów zależała oczywiście od zamożności, ale także od kształtu paciorków. Sposób noszenia naszyjników koralowych był niejednolity i zależny od miejscowej mody. Warto jednak jeszcze wspomnieć, że jeden lub trzy najdłuższe sznury ozdabiano mosiężną lub srebrną okuwką o kształcie prostym lub wyciętych w ząbki brzegach.

Do naszyjników z korala prawdziwego przypinano również duże krzyże i medaliony z metali szlachetnych lub kilka małych medalików szklanych czy z mas plastycznych. Można by jeszcze wspomnieć o pierścieniach wykonywanych przez zawodowych złotników, noszonych do stroju krakowskiego, rzeszowskiego i łańcuckiego (składały się z obrączki i z jednego do trzech korali zamkniętych w ząbkowatą oprawę). Proste ludowe naszyjniki z korali bardzo często można znaleźć w polskich antykwariatach jubilerskich, pierścionki to raczej rzadkość.

Biżuterię koralową cenili również górale. Oni z kolei nosili piękne srebrne spinki u kołnierza koszuli wysadzane koralami naturalnymi lub chlebowymi.

Polski rynek antykwaryczny…

Na polskim rynku antykwarycznym można spotkać wiele rzeźbionych brosz czy kolczyków w sposób jednoznaczny kojarzonych z Włochami. Przedstawiona powyżej bransoleta z rzeźbionego koralu jest typową ozdobą powstałą w okolicach Neapolu w połowie XIX wieku. W ciemnoczerwonych i bladoróżowych koralach rzeźbiono gałązki, kwiaty, owoce, cherubina. Efekt trójwymiarowości uzyskiwano, przymocowując do przedmiotu elementy rzeźbione za pomocą złotego czy metalowego drutu. Istotne jest, by takie dodatki nie były pogubione i zachowały się w dobrym stanie, w przeciwnym razie broszka traci na wartości. Dużym popytem w antykwariatach cieszą się koralowe kolczyki. Cięte kamee, korale w kształcie kropli z reguły szlifowano są gładko, zaś fasetowane występuje niezmiernie rzadko. Duża popularnością cieszą się korale w tzw. orlich szponach.

… i najczęstsze obiekty

Koralom nadaje się często szlif kaboszonowy, szalenie popularny w masywnej biżuterii biedermeierowskiej. Obrabia się je także w postaci kulek, małych przedmiotów ozdobnych, kamei, wykonuje się z nich rzeźby. Są popularne także w nieoszlifowanej postaci, szczególnie te, które stosuje się w celach leczniczych. Wykonuje się z nich także dekoracyjne ozdoby, np.: naszyjniki, bransolety i wisiorki. Koralami są ozdabiane również pierścionki, broszki, klipsy i kolczyki.

Najwięcej wykonuje się jednak naszyjników. Najbardziej cenne były te, które składały się z toczonych większych lub mniejszych kulek. Nieco mniej kosztowne były korale owalne, o powierzchni gładkiej lub fasetowanej. Proste naszyjniki powstałe z naturalnych korali, gałązek o ostrych kształtach (tzw. sieczka koralowa lub siekaniec) są kolejną formą prostego naszyjnika koralowego. Przywożono go do Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w dużych ilościach przez cały XIX i początek XX wieku. Miały one często niską cenę i również teraz nie cieszą się wielkim zainteresowaniem. Jednak zdarzały się niezwykłe naszyjniki stworzone poprzez połączenie w nim czerwonych i białych korali. Najczęściej spotykane naszyjniki składają się z długich, rozgałęzionych kawałków koralu nanizanych na jeden sznur. Gałązki te odstają od siebie i są delikatne, dlatego często się odłamują. Taki naszyjnik z odłamanymi częściami nie jest zbyt wartościowy, a stan zachowania jest istotnym czynnikiem przy ocenie i zakupie biżuterii z koralu.

Od pięknych biedermeierowskich kompletów po skromne kolczyki czy krzyżyki miały i mają nadal wielu zwolenników. Niestety, zanieczyszczenia mórz powodują, że korali jest obecnie coraz mniej, a biżuteria z korala z początku XIX wieku jest obecnie bardzo poszukiwana. Fakt ten znajduje wyraz w jego wzrastającej cenie. Mam jednak nadzieję, że nie odstraszy to przed kupieniem pięknego koralowego drobiazgu na prezent.

Kończy się upalne lato, które jedni spędzili nad wodą a inni tylko o tym marzyli, gdy lał się z nieba słoneczny żar. Ja mam we wspomnieniach szum morza, piach pod stopami, w dłoni muszelki. Nie ma lepszej pamiątki z wakacji niż biżuteria z korali. Wydobyte z ciepłych mórz, z pietyzmem szlifowane przez rzemieślnika, przywołują we wspomnieniach słoneczną Italię… Mimo że są włoskie, kojarzą nam się z polskim strojem ludowym, Krakowem, Tatrami – miejscem niezliczonych wakacyjnych wojaży. I z polską złotą jesienią – gdy spoza chmur wygląda słońce i pieści swoimi promieniami czerwone korale jarzębin.

Oprócz kamieni szlachetnych, czy takich substancji pochodzenia organicznego jak perły i bursztyny, również korale mają duże znaczenie w jubilerstwie. Wyroby z nich są atrakcyjnymi ozdobami zarówno w Europie, jak i na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w Japonii. Najstarsze ozdoby ze szlachetnego koralu znaleźli archeolodzy w wykopaliskach z epoki brązu. Z kolei najdawniejszymi znanymi ośrodkami handlu tym surowcem były dwa miasta w Azji Mniejszej: Smyrna i Magnesia.

Do najbardziej cennych zalicza się korale z gatunku Corallium rubrum. Zamiennie nazywa się je również szlachetnymi (corallium nobile) lub prawdziwymi. Należą do niższych organizmów zwierzęcych typu Coelenterata-Anthoza występujących u wybrzeży Adriatyku, a obecnie również na Hawajach, w Japonii i w Australii. Znacznie różnią się od raf koralowych występujących na Pacyfiku.

Koral magiczny

Warto wiedzieć, że w starożytności nie rozumiano, jak powstaje i czym tak naprawdę jest koral. W świecie antycznym uważano go za rodzaj rośliny, a główny szkielet polipa – za pień „drzewa” koralowego. Rodziło się ono na dnie mórz w otoczeniu glonów i mchów morskich. Gdy więdło z powodu dużego zasolenia wody, jego liście opadały na dno, a ono samo wypływało na brzeg morski wraz z pianą. W trakcie kontaktu z powietrzem twardniało, przybierając postać kamienia. Średniowieczni przyrodnicy przedstawiali wizje istnienia na dnie morza podmorskich lasów, pełnych koralowych drzew. Poglądy takie dotrwały aż do początku XVII wieku, mimo że istnieli tacy geniusze jak Leonardo da Vinci, którzy uznawali je za szczątki rzeczywistych organizmów.

Może właśnie dzięki swojemu niejasnemu pochodzeniu korale dawały powód do powstania wielu legend, a w wielu kulturach uważane były za talizmany chroniące przed truciznami i złymi duchami. Powstanie korali wyjaśnia mitologia grecka. Starożytni nadali koralom inne imię: gorgeia (lub gorgonia), które przez wieki było stosowane przez greckich poławiaczy korali. Ma ono swoje źródło w micie o Perseuszu, który to pokonał jedną z trzech gorgon, straszliwą Meduzę, i uniknął zamienienia się w kamień pod wpływem jej spojrzenia. Na jednym z postojów Perseusz umieścił odciętą głowę Meduzy w torbie, którą położył nad brzegiem morza na posłaniu z wodorostów i gałęzi. Siła wzroku gorgony nawet po śmierci była wielka. Spojrzenie przeniknęło posłanie, na którym spoczywała głowa, i zamieniło je w kamień. Wówczas to z wody wynurzyły się nimfy morskie i poniosły świeżo skamieniałe drewno i wodorosty w głębinę, gdzie te przekształciły się w pierwsze korale.

Zgodnie ze średniowieczną astrologią gwiazdy i planety rządziły losami ludzi, roślin i kamieni. Odpowiednio dobrane kamienie mogły pomagać ludziom w trudnych sytuacjach życiowych. Konkretne minerały podporządkowane były Słońcu, Księżycowi i Ziemi. Kamieniami barwy czerwonej – krwawnikiem, rubinem, granatem i oczywiście koralem – rządził Mars (gr. Ares). To przekonanie o szczególnej mocy korali jest tak stare, jak cywilizacja ludzka. Łączą się bowiem z najstarszym przekonaniem naszych przodków, iż barwa czerwona oznacza krew, czyli życie.

Jako kamień Marsa koral symbolizuje radość życia i sprzyja urzeczywistnianiu zamierzeń. „Kamień” ten w astrologii jest podporządkowany znakom Skorpiona, Koziorożca i Byka. W sferze zdrowia fizycznego pomaga w chorobach krwi. Jako związany z bogiem wojny, „opiekuje się” szczególnie osobami wykonującymi niebezpieczne zawody, powinni go nosić żołnierze, podróżnicy, chirurdzy i hutnicy. Jeśli chodzi o zdrowie duchowe, dodaje siły, odwagi, zapału. Ozdoby z korali należy nosić bezpośrednio na ciele.

Koral w starożytności…

W Egipcie tak z koralu, jak i z turkusa sporządzano skarabeusze, będące niezwykle cenionym talizmanem żywych i zmarłych. Święty żuk towarzyszył mumiom władców oraz możnym jako symbol wiecznego życia. W Indiach koral również łączył te dwie sfery. Uważano, iż amulety z korali przynoszą swym żywym posiadaczom szczęście i powodzenie oraz chronią przed złem. Natomiast po śmierci służą swym zmarłym właścicielom jako zapora przed złymi duchami, dając spokój i niezakłócony sen wieczny. W Indiach palono lub grzebano koralowe skarby razem z ich właścicielami  –  z tego powodu rósł nieustannie popyt na korale. Indianie i mieszkańcy Tybetu bardzo cenili ten kamień jako symbol siły życiowej. W przeszłości istniał też zwyczaj darowania nowo narodzonym dzieciom sznura korali, aby towarzyszyły im przez całe życie i były dla nich źródłem radości.

Wielcy filozofowie na tyle cenili sobie właściwości tego kamienia, że często opisywali je w swoich dziełach. Traktat Platona z 400 r. p.n.e. zawiera wzmiankę o szczególnych leczniczych właściwościach koralu. Zawieszony na szyi dzieciom lub wykorzystany do pocierania ich dziąsła, chronił przed epilepsją. Platon również wspomina, iż nawet najpiękniejszy koral noszony na szyi zblednie, gdy nosząca go osoba ma być chora. Gdy choroba mija, koral odzyskuje swój właściwy kolor.

Pliniusz udokumentował zwyczaj długo obecny na terenie Italii. Do dziecięcych kołysek przywiązywano gałązki czerwonego koralu oraz zawieszano je dzieciom na szyjach. Odnotował on, że Włosi wierzą w cudowną moc koralu, która chroni ich w młodości przed chorobami. Skutecznie pomaga także niemowlętom w łagodnym wyrzynaniu się zębów.

Jeszcze ważniejsza była właściwość koralu polegająca na odwracaniu niszczącego wpływu złego spojrzenia. Paracelsus, uważany przez współczesnych mu za wielkiego uczonego i myśliciela, zostawił dzieła o różnorodnej tematyce, także o magicznych właściwościach korali. Według niego wszelkie złe duchy, poczwary, zmory, chimery i zjawy boją się korali o czerwonej barwie, natomiast brunatne je przyciągają.

… i średniowieczu

Wielu lekarzy i alchemików średniowiecza uważało, iż koral roztarty z oliwą i wprowadzony do uszu głuchych jest znakomitym lekarstwem na głuchotę. Jednak historia milczy na temat skuteczności tego „leku”. Z kolei w XVI wieku medyk Martinus Rulandus w swojej Medicina practica zalecał spożywanie sproszkowanego koralu, po dodaniu go do ulubionego smakołyku, jako środek na przypadłości serca, krwotoki i choroby zakaźne. W niektórych rejonach Azji cierpiącym na świąd dzieciom podawano koralowe drobinki zmieszane z bananem.

Amulety

Koralowe gałązki, długości palca, darowane niemowlętom wiktoriańskim jako gryzaczki miały odstraszać złe duchy. Koral pochodził z morza… Wierzono, że woda leczy większość chorób, ma właściwości oczyszczające, obmywa nie tylko z wszelkich nieczystości fizycznych, ale i moralnych. Chroni przed nieczystymi duchami i wszelkimi złymi siłami. Dlatego też koral miał wśród swych szczególnych właściwości i te przypisane wodzie.

We Włoszech wciąż ludzie wierzą w cudowną moc korali, chroniącą od uroku. Większe kawałki nadal zawiesza się pod sufitem, by zabezpieczały domowników przed chorobą i nieszczęściem, zaś mały kawałek korala na szyi niemowlęcia – by chronić dziecko przed złym spojrzeniem. Mali chłopcy i dojrzali mężczyźni noszą wisiorki w formie naturalnej gałązki korala, ujęte w odpowiednią oprawkę. Ozdoba taka nosi nazwę cornetto, czyli różki, co więcej – chroni także przed „rogami” w małżeństwie. Natomiast Włoszki noszą korale w postaci sznura jako amulet obdarzający szczęściem i odwzajemnioną miłością. Koral zawieszony w domu chroni przed wszelkimi negatywnymi wpływami, nie daje przystępu zazdrości i umacnia miłość w związku i w rodzinie.

Koral odpędza nocne mary, chroni przed uderzeniem pioruna, a także przed pokusami. Starożytni Grecy przyczepiali na dziobie okrętu czerwony koral, aby bezpiecznie dotrzeć do portu, lub do masztu – dla ochrony statków przed burzą na morzu. Wierzyli też, że koral ma moc oczyszczania zatrutych płynów, a przynajmniej sygnalizowania, że w pokarmie znajduje się trucizna. Chroni także przed czarami i opętaniem.

W niektórych krajach basenu Morza Śródziemnego nadal świeżo złowiony kawałek koralu zawiesza się pomiędzy owocami drzewa oliwkowego, aby zapewnić sobie obfite plony. Zaś roztarty na proszek koral, rzucony wraz z ziarnem w ziemię, powoduje zwiększenie plonów. Im koral czerwieńszy – tym lepszy był plon. Kobiety starożytnego świata również nosiły takie amulety, ponieważ miały one za zadanie chronić przed bezpłodnością, chroniły też już poczęte dziecko. Na południu Włoch zwyczaj ten przetrwał do dzisiaj.

Również hiszpańskie tancerki ceniły wyjątkowo bransolety z korali, traktując je jako wyjątkowy talizman zawodowy. Bransoleta taka gwarantowała podobno elastyczność ruchów i wytworność gestu aż do późnego wieku. Ukryta i niespożyta energia tysięcy żyjątek, które budowały przez setki lat krzewy koralowe, koncentrowała się w amulecie.

Tymczasem w Polsce

W Polsce, tak jak w innych częściach Europy oraz świata, koralom naturalnym przypisywano magiczną moc. Wierzono, iż tam, gdzie był koral, czary nie miały władzy. Czerwone paciorki były pomocne przeciwko złym spojrzeniom i wszelkim złym urokom. Koral posiadał właściwości ochronne przeciw wielu chorobom i dolegliwościom, zapewniając właścicielowi zdrowie. U podstaw tego przekonania leżała wiara w niezwykłą moc koloru czerwonego. Polska tradycja ludowa podaje, że jeżeli czerwone korale nieco przybledną, to znak, iż u właściciela rozwija się jakaś przypadłość. Gdy korale zaczynają nabierać żywej barwy, organizm człowieka powraca do równowagi. Wiara w magiczną moc korali była tak wielka, że w okolicach Kamienicy i Łącka (Górale Łąccy), by zapobiegać chorobom oczu i tarczycy, bardziej dbające o siebie i oczywiście majętne kobiety nie zdejmowały ich nawet na noc.

Od bardzo dawna korale były noszone jako ozdoby i amulety. W wielu miejscach na świecie traktuje się je jako talizman o wyjątkowej wartości. Fantazję ludzką podniecała myśl o zdobyciu korali rosnących w tajemniczych głębinach morskich. Okruchy koralu wiązały człowieka ze światem wód, a przez nie – ze wszystkimi siłami przyrody. Dzięki nim wierzono, że amulety z korala odpychają złe demony, choroby i niebezpieczeństwa. Wiara ta przetrwała aż do naszych czasów. Cudowna moc talizmanu udziela się tym wszystkim, którzy w nią wierzą, i dzięki koralom pragną zachować wieczną młodość ducha i ciała. Jego zabezpieczające i ochronne właściwości powodowały, że to właśnie z korala robiona była pierwsza biżuteria, którą dostawało narodzone dziecko. Do tego wątku jeszcze powrócimy…

Turkusy już od czasów starożytnych były stosowane jako kamienie szlachetne w jubilerstwie i zdobnictwie. Chyba z żadnym innym z minerałem nie wiąże się tak wiele legend i mitów. Z powodu swojej niesamowitej barwy od dawna stanowił symbol bezkresnego nieba i głębi morza. Według starożytnych Egipcjan łączył ziemię z niebem.

Nazwa turkus (turquois – turecki kamień) wywodzi się od starofrancuskiej nazwy Turcji, ponieważ kamień ten dostarczali z Persji do Europy tureccy kupcy. Natomiast nazwa kalait została po raz pierwszy użyta przez rzymskiego pisarza Pliniusza Starszego i oznacza po prostu „ładny kamień”.

Najstarsze turkusy

W historii biżuterii najstarsze znane turkusy pochodzą z egipskich wykopalisk. Są to bransolety mumii królowej Egiptu Zer. Według uczonych mają one nawet 7500 lat. W starożytnym Egipcie używano tego minerału do rzeźbienia otoczonych czcią skarabeuszy. Te z kolei, jako symbol sił witalnych, towarzyszyły władcom w ich ostatniej drodze i w spoczynku we wspaniałych grobowcach.

W Starym Testamencie turkus towarzyszył przeróżnym postaciom biblijnym, był też używany w obrzędach kultowych. W średniowieczu z kolei ceniono wszystkie kamienie, które były swą barwą związane z niebem – używano ich do magicznych celów. Dekorowano nimi nie tylko tarcze i buławy, ale także biskupie pastorały. Osadzanie turkusów na pastorałach biskupich może świadczyć, iż Europa zaakceptowała więź błękitnych kamieni z niebem.

Turkusy kochali także Persowie, a od Persów przejęli miłość do nich Arabowie. W Iranie z kolei używano tych kamieni nie tylko do dekoracji biżuterii, ale również kosztownych kałkanów, buław, broni, wysadzania rzędów końskich czy tronów monarszych. Po dziś dzień Wschód jest wierny turkusom.

Historia turkusu w Europie

Do Europy kamień ten przywieźli prawdopodobnie kupcy tureccy i arabscy, którzy podbijali półwysep Pirenejski (znał je również Marco Polo). Turkus bardzo szybko zdobył Europę, głównie jako element zdobiący wschodnią broń. Rzędy końskie dekorowane turkusami stały się prawdziwą pasją polskiej szlachty. Szczególnie lubiano wschodnią modą zdobione buławy. Nasi władcy posyłali je hetmanom jako dowód swojej szczególnej łaski. Buławy i broń dekorowane turkusami pojawiały się we wszystkich inwentarzach skarbców magnackich. Buławy nie pełniły wyłącznie funkcji reprezentacyjnych (miały ukryte w rękojeści sztylety służące do samoobrony). Nie były też rzadkością szable oprawiane w srebro, złoto i bursztyn, wysadzane rubinami, diamentami, szmaragdami i turkusami. Częste kontakty Polski ze Wschodem podsycały umiłowanie przepychu wśród naszych magnatów i szlachty.

Największym miłośnikiem broni i rzędów wschodnich był oczywiście Jan III Sobieski. Toczone przez niego wojny z Turkami i Tatarami sprzyjały rozwijaniu takich upodobań. Wschodnie buławy przypominają dni wielkiej świetności niepodległej Rzeczpospolitej – można było oglądać je w Muzeum w Wilanowie.

W Europie od XVI wieku bardzo często używa się turkusów do zdobienia kolczyków i pierścionków, a w XVII-XVIII wieku do dekoracji ozdobnej broni. W XVIII stuleciu turkusy nie odgrywały większej roli, ale ich renesans rozpoczyna się na przełomie XVIII i XIX wieku. Wyprawa Napoleona do Egiptu spowodowała żywe, choć przelotne zainteresowanie motywami egipskimi  w meblarstwie i modzie. Jedną z tych, które dyktowały modę ówczesnej Europie, była Józefina Bonaparte – małżonka pierwszego konsula. Mimo że turkusy uważano za kamienie zbyt ubogie i mało dostojne, miała ona słynny garnitur z turkusów i diamentów oprawionych w złoto. W diademie na czarnych włosach pięknej Kreolki efektownie prezentował się słynny biały turkus, bardzo dużych rozmiarów.

Epoka wiktoriańska

Dobra passa dla turkusowej biżuterii nastała w Anglii w epoce królowej Wiktorii. Młoda władczyni chętnie stroiła się w klejnoty, jubilerzy mieli więc ręce pełne roboty. Panowanie brytyjskie w Indiach stwarzało znakomitą okazję do zdobywania ciągle nowych klejnotów i prezentowania ich przy różnych okazjach towarzyskich. Garnitury turkusowe, składające się z naszyjników, broszek, kolczyków i bransoletek noszono do błękitnych sukien balowych. Łączono turkusy z emalią i diamentami, zwłaszcza w pierścionkach i wisiorkach. W połowie wieku brytyjskie elegantki przypinały sobie klejnoty do stanika z białego jedwabiu. Nosiły także wielkie, często robione ze złota i turkusów, guzy przy sukniach.

Około 1840 roku bardzo popularna stała się biżuteria o naturalistycznych formach. Kwiaty i rośliny były najbogatszym źródłem odwołań stosowanych w biżuterii. Wykonywano kwiaty, których płatki składały się z cennych kamieni, z turkusowymi listkami lub całe kompozycje kwiatowe wykonane z turkusów. Najpowszechniej występujące w dekoracjach kwiatowych w biżuterii wiktoriańskiej niezapominajki oznaczały prawdziwą miłość i zwykle kojarzone były z turkusem. One też często znajdowały się w panieńskich pierścionkach. Girlanda niezapominajek, ozdobiona diamentową rozetą, pięknie przybierała również wieczorową suknię ponętnej mężatki. W końcu turkus zaczęto uważać za symbol niezapominajki. Stał się on jednym z najczęściej używanych materiałów w wyrobach jubilerskich o charakterze pamiątkowym.

Błękit turkusu ulubioną barwą biedermeieru

Turkusy, jako kamienie o przystępnych cenach, nosiły niezbyt zamożne panie. Wąziutkie złote kółka z błękitnym kamieniem były biżuterią masową. Małymi turkusami ozdabiano kolczyki dziewczynek, w nadziei, że przekute w niemowlęctwie uszka będą nosiły w przyszłości diamenty lub inne szlachetne kamienie. W XIX wieku dorastającym panienkom sprawiano także krzyżyki wysadzane turkusami. Kamienie te symbolizowały urodę. Do tego stopnia zdobiły noszącą je kobietę, że wydawała się najpiękniejszą istotą na świecie (taką właśnie turkusową kolię nosiła Małgorzata z Nawarry).

Biżuteria o masywnych, mięsistych oprawach wytwarzana w XIX wieku w dużych ilościach, często miała stylistykę roślinną. Stosowano do niej: granaty – almandyny o szlifie kaboszonowym, ametysty, cytryny oraz właśnie turkusy. Błękit turkusowy był ulubioną barwą epoki biedermeier. Popularne były wówczas brosze o obłej formie, które na całej powierzchni wysadzano turkusami w oprawie pavé. Najprawdopodobniej członkowie rodziny królewskiej rozdawali takie prezenty okazjonalnie. Tego rodzaju broszę można oglądać w Muzeum Okręgowym w Koninie.

Turkus dla panny i do ślubu

W pierwszej połowie XIX wieku biżuterię wysadzaną turkusami – niezbyt bogatym materiałem – często łączono z diamentami. Oprawy ze srebra i złota były delikatniejsze niż w tego typu ozdobach pochodzących z drugiej połowy wieku. Eksponowano w nich kamienie a nie metalowe elementy konstrukcji. Stosowano do nich również turkusy wysokiej jakości, choć przez lata niejeden kamień się odbarwił (taka skaza obniża nieco wartość i atrakcyjność biżuterii z turkusem). Typowe dla biżuterii z pierwszej połowy XIX wieku jest matowe wykończenie powierzchni złota i bajorek – ozdoby ze skręconych, złotych drutów, bardzo popularnych w epoce wiktoriańskiej. Środek często zajmowała wysadzana turkusami kopułka, tzw. bombé, charakterystyczna dla broszek wiktoriańskich, często dekorowana także koralami i opalami. Ten typ broszek produkowano w dużych ilościach z mniej lub bardziej wartościowych materiałów, dlatego ich ceny mogą być zróżnicowane.

Rosyjskie jubilerstwo również ukochało turkus. Był on bardzo często wykorzystywany zarówno do dekoracji secesyjnej biżuterii kwiatowej, jak i klasycznych wyrobów, gdzie kamień kolorowy otoczony jest diamentami w starym szlifie brylantowym lub rozetami diamentowymi.

W XIX wieku popularność zdobyły obrączki i pierścionki z żółtego złota wysadzane turkusami. Na obrączce znajdowała się często inskrypcja z życzeniami ślubnymi, a turkusy – symbolizują przecież stałość. W tym czasie noszenie obrączek ślubnych ozdobionych małymi diamentami lub perłami nie było rzadkością. Przed kupieniem takiej obrączki należy sprawdzić, czy wszystkie kamienie są na miejscu. Powinno się uważnie obejrzeć klejnot, gdyż miękkie turkusy łatwo ulegają uszkodzeniom i odbarwieniom.

XX wiek

Z końcem wieku XIX coraz modniejsze stawały się motywy egipskie. Około 1890 roku słynna paryska aktorka, Sarah Bernhard, wystąpiła w roli Kleopatry, a głównymi ozdobami jej stroju były turkusy oprawione w srebro. Odtąd oksydowane srebro i turkusy zrobiły w modzie światowej prawdziwą karierę. Elegantki angielskie nosiły ozdobne grzebienie do włosów dekorowane turkusowymi skarabeuszami. Szalone lata dwudzieste również wykorzystywały ten wdzięczny kamień. W 1924 roku Georges Fouquet zaprojektował naszyjnik z toczonych kulek turkusa matrycowego – w części centralnej zawieszone było onyksowe koło z turkusową nieregularną kroplą.

Popularność turkusów wykorzystali jubilerzy: do dzisiaj kamień ten zdobi broszki, naszyjniki i bransoletki, ma zastosowanie w rękodziele artystycznym. Kamień niebios wraca do łask szczególnie latem.

Jest nam niezmiernie miło przedstawiać efekt pracy ostatnich tygodni z Domem Aukcyjnym Artessia: katalog Aukcji Biżuterii Dawnej i Współczesnej. Aukcja będzie miała miejsce 2 lipca 2020 r. o godzinie 19.00 w salonie biżuterii ekskluzywnej KAREA Gemstone Space.

Dlaczego biżuteria antykwaryczna?

Większość biżuterii dawnej w polskich sklepach jubilerskich i antykwariatach pochodzi z przełomu XIX i XX w. z Austro-Węgier i Rosji, Niemiec. Rzadziej z Francji, Szwecji, Włoch czy Hiszpanii. Polska biżuteria nie należy do najstarszych, gdyż nasz kraj będący pod zaborami, ciągle nękany wojnami, nie miał takich możliwości jak chociażby państwa zachodnie. Biżuteria polska ma głównie proweniencję międzywojenną. Wówczas to złotnictwo polskie sięgnęło szczytów.

To co stanowi o unikatowości biżuterii antykwarycznej poza wartością materialną użytego kruszcu i kamieni szlachetnych, to tak zwana wartość dodana: indywidualny projekt i wykonanie zwykle w jednym egzemplarzu, na ogół ręcznie, z wykorzystaniem różnorodnych technik jubilerskich, plus wartość historyczna. Dodatkowo cenę takich obiektów podwyższa oryginalne opakowanie i proweniencja obiektu. Biżuterii antykwarycznej poszukują zarówno kolekcjonerzy, jak i „zwykli” śmiertelnicy, którzy chcą podarować swoim bliskim coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Kupując przedmiot z duszą i historią, tworzymy w ten sposób zalążek własnej tradycji rodzinnej. W przyszłości z sentymentem będziemy patrzeć na pierścionek zaręczynowy z antykwariatu czy obrączkę eternity podarowaną w rocznicę ślubu.

Inwestycja?

Jeżeli chodzi o inwestycję w biżuterię, należy szukać przedmiotów o znacznej wartości i z dobrego warsztatu złotniczego. Właśnie takie obiekty można będzie z łatwością odsprzedać w przyszłości na przykład za granicą. Przy założeniu, że inwestujemy na wiele lat, warto zainteresować się wybitnymi wyrobami jubilerów z końca XIX i początku XX wieku. Tego rodzaju przedmiotów będzie z roku na rok mniej, co również musi rzutować na ich wartość w przyszłości. Trzeba też mieć na uwadze, że stosunkowo łatwo jest określić wartość kamieni i kruszcu. Jednak w przypadku przedmiotów antykwarycznych, znanych marek złotniczych niezbędny jest kontekst historyczny i klasa wyrobu.

Współczesne marki jubilerskie…

W katalogu poza biżuterią dawną: biedermeierowską, secesyjną, edwardiańską, czy art déco, prezentujemy również wyroby współczesne. W naszej ofercie znajdą Państwo takie marki jak Tiffany&Co., Patek Philippe, Cartier, Bulgari, Roberto Coin, Pasquale Bruni, Damiani.

Biżuterię można obejrzeć na wystawie przedaukcyjnej w dniach od 15 czerwca do 2 lipca, od poniedziałku do piątku w godzinach od 12.00 do 19.00 i w soboty od 12.00 do 14.00.

ZLECENIE LICYTACJI

Zlecenia prosimy składać:
paluch@karea.pl, tel. + 48 882 700 336 lub
salon@artessia.pl, tel. +48 665 705 563

Nie tylko efekt czerwonej szminki

W czasach kryzysu ekonomicznego bardzo często słyszymy pojęcie „efekt szminki”. Zostało wymyślone przez prezesa koncernu Estée Lauder, Leonarda Laudera. Obserwując kryzys gospodarczy jesienią 2000 roku w Stanach Zjednoczonych, zauważył, że mimo pogorszenia się jakości warunków życia społeczeństwa, wzrasta poziom sprzedaży kosmetyków. Szczególnie dobrze sprzedają się… czerwone szminki. Stwierdził, iż kobiety, dysponując mniejszymi środkami, zastępują dobra luksusowe o dużej wartości, na przykład ekskluzywne torebki, dobrami równie luksusowymi, ale względnie tańszymi. Na potwierdzenie swojej tezy przedstawił dane z okresu wielkiego kryzysu w czasie międzywojnia oraz recesji w latach 90. w USA. Zanotowano wówczas wzrost sprzedaży kosmetyków oraz brak redukcji zatrudnienia w branży kosmetycznej. Dodatkowo drogerie i sklepy kosmetyczne otwierały kolejne punkty i odnotowywały gigantyczne przychody. Co ciekawe, efekt ten zadziałał w sytuacji kryzysu w wielu krajach odmiennych kulturowo.

Dlaczego tak się dzieje? Czemu, zamiast oszczędzać, wydajemy pieniądze i to w dodatku na produkty luksusowe? Zasadą działania tego zjawiska jest fakt, iż podczas kryzysu ekonomicznego ludzie nie rezygnują całkowicie z kupowania. Brak możliwości kupienia najdroższych domów, apartamentów czy samochodów, rekompensują sobie zakupem dobra mniejszej wartości. W przypadku mężczyzn mamy do czynienia ze wzrostem zakupu urządzeń elektronicznych, luksusowych kosmetyków, produktów spożywczych. Klienci z dużym portfelem chętniej pozwalają sobie wówczas na kupno drogich zegarków czy biżuterii.

Brak możliwości nabycia nieruchomości, wyjazdu na ekskluzywne wakacje powoduje chęć „pocieszenia się” kupnem luksusowego produktu, który wydaje się być w zasięgu ręki. Nabywając artykuł ekskluzywnej marki, zdajemy się nie dopuszczać do siebie myśli, że kryzys nas dotknął. I właśnie dlatego, tak jak w obecnej chwili, skoro nie możemy wyjechać za granicę, odwiedzić ulubionego hotelu ze SPA czy regularnie poddać się zabiegom u kosmetyczki, manicurzystki lub fryzjera, wiele kobiet zadowoli się kremem z najwyższej półki, lakierem do paznokci od Chanel, perfumami czy markowymi akcesoriami. Ich cena, nawet gdy są sygnowane dobrą marką, stanowi jedynie ułamek ceny drogiego wyjazdu do luksusowego hotelu czy zakupu kolejnego auta.

Zmiana preferencji konsumpcyjnych

Szminka to metafora. Kryzys powoduje radykalną zmianę naszych preferencji konsumpcyjnych. W ten sposób poprawiamy sobie humor i zmniejszamy dyskomfort wynikający z konieczności rezygnacji z niektórych przyjemności. Nie tracimy konsumpcyjnego głodu, sycimy się natomiast mniejszymi przyjemnościami. Kryzys skłania do zaciskania pasa, ale dla części społeczeństwa pas musi być nadal markowy. Najbogatsi będą biednieć w kryzysie, ale nie zamienią Chanel no. 5 na wodę perfumowaną firmy no name. Nie możemy powiedzieć, że kryzys nie dotknie wszystkich, ale już pierwsze dni kwarantanny pokazały wzrost sprzedaży alkoholi z wyższej półki czy zegarków. Świetnie idą też najbardziej luksusowe marki ubraniowe sprzedawane on-line.

Werner Jerke, kolekcjoner sztuki: Sztuka zawsze była biznesem. Była solidnym środkiem płatniczym już od czasów starożytności. Ludzie wymieniali dzieła sztuki na dobra doczesne, szczególnie kiedy pieniądze zawodziły. Weźmy Niemcy zaraz po II wojnie światowej. Ludzie workami nosili pieniądze, ale nikt im za nie chciał niczego sprzedać, a kiedy przynosili chłopom na wsi obrazy, dostawali za nie chleb, słoninę czy ziemniaki bez problemu.

Inwstowanie a koronawirus dobra luksusowe
Patek Philippe, Genewa, 1997 rok, Zegarek naręczny, złoto pr. 0,750, tarcza porcelanowa, cyfry rzymskie, nr referencji 5010/001, caliber 215
KAREA Gemstone Sparce, Warszawa

Długotrwała inwestycja

Spadek wartości złotówki, wzrost cen złota oraz bogata oferta inwestycji alternatywnych skłania do mądrego wydawania naszych oszczędności. Akcje, obligacje czy gotówka w obecnej sytuacji nie są bezpiecznym wyborem. Spośród sposobów dywersyfikację portfela inwestorów najbardziej kusi złoto. Jak już wspominałam, sztabki złota są formą inwestowania najmniej angażującą. Nie potrzeba też na ten temat wiedzy. Z kolei ci, którzy chcą kupić tanio, by sprzedać za jakiś czas wysoko, powinni zainteresować się rynkiem diamentów. Ale o tym następnym razem.

Bardzo dobrze ma się także rynek sztuki, który zaliczył w 2019 rekordowy rok. Nawet ostatnie tygodnie, w czasie rozpoczynającego się kryzysu, pokazały, że inwestycja w sztukę wciąż jest spokojną przystanią dla inwestorów. W innych dziedzinach słusznie mogą obawiać się spadków i zawirowań. Domy aukcyjne, galerie sztuki obracające malarstwem, rzeźbą, rzemiosłem czy biżuterią przeżywają oblężenie. Padają kolejne rekordy cenowe. Nawet inwestorzy giełdowi, którzy dotychczas nie interesowali się tą dziedziną, dziś lokują pieniądze tam, gdzie bezpieczniej.

Kupując dzieła sztuki, należy  pamiętać, iż nie należy oczekiwać natychmiastowego zysku. Wartość „klasyków”, także klasyków sztuki współczesnej, wzrasta powoli, z roku na rok. Aby taki obiekt sprzedać z zyskiem, potrzeba kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat. Z kolei, w przypadku inwestowania w młodą sztukę, należy pamiętać, że można kupić ją niedrogo, ale prace danego artysty mogą nigdy nie osiągnąć większej wartości, poza dekoracyjną na naszej ścianie. W przypadku sztuki młodej dobrze jest uważnie śledzić poczynania twórcy, który nas interesuje. Inwestowanie w sztukę to coraz lepszy biznes, dający wiele przyjemności.

Beata Paluch

historyczka sztuki, ekspertka biżuterii dawnej, absolwentka SGH

na kierunku Podyplomowe Studia Zarządzania na Rynku Dóbr i Marek Luksusowych

Kilka lat temu na zajęciach na w Szkole Głównej Handlowej z inwestowania alternatywnego usłyszałam bardzo proste a jednocześnie trafne powiedzenie: babcia zawsze mi powtarzała, nie wkładaj wnuczku jajek do jednego koszyka. Prosta, życiowa rada ma zastosowanie szczególnie w obecnej sytuacji. A czego dotyczy w aspekcie ekonomii? Bardzo modnego określania dywersyfikacji portfela, znanego również jako: inwestycja alternatywna, inwestycja emocjonalna czy też inwestycja w pasję. Jako historyk sztuki z wykształcenia, z 15-letnim doświadczeniem w handlu dziełami sztuki, najbardziej lubię ten ostatni termin. Rynek sztuki niegdyś bardziej kojarzony był z kolekcjonerstwem, gdzie kupowanie sztuki było w dobrym tonie, obecnie został sprowadzony do czysto praktycznej inwestycji. Ale czy aby na pewno?

Tytułem wstępu – kilka prostych zasad

Gromadzenie sztuki to pasja i należy pamiętać, iż bez ciągłego kupowania najlepszych egzemplarzy trudno jest stworzyć wyjątkową i wartościową kolekcję. O unikatowości kolekcji często świadczy nieprzypadkowy wybór obiektów – zależny od indywidualnych preferencji estetycznych. Dotyczy to zarówno malarstwa, rzeźby, plakatu, jak i biżuterii antykwarycznej.

1. Kupowanie dzieł sztuki musi sprawiać przyjemność

Jeżeli chodziłby tylko o samą lokatę, sztabki złota czy surowe diamenty są lepszą i sprawiającą mniej zachodu formą inwestowania. Zaś małe dzieła sztuki pozwalają nam dodatkowo na obcowanie z pięknem. W związku z czym muszą spełniać nasze kryteria piękna i zaspokajać nasze potrzeby estetyczne. Dodatkowo, skoro są to przedmioty użytkowe, muszą podkreślać nasze cechy osobowości czy urody. O ile nie kupiliśmy ich czysto kolekcjonersko lub inwestycyjnie.

2. Znajomość sytuacji rynkowej, czyli wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza

Wiedza z dziedziny historii sztuki powinna stać się fundamentem. Należy posiadać ponadto spore rozeznanie w temacie rynku sztuki. Znając aktualną sytuację, wartości, mechanizmy rynku, w tym rynku aukcyjnego, jesteśmy w stanie mądrze inwestować. Działa to tak samo, jak w przypadku innych dziedzin wymagających eksperckiej wiedzy. Jednak poznanie sposobów działania rynku sztuki jest o wiele łatwiejsze niż na przykład finansowego. Pozwoli nam to łatwo i przyjemnie poruszać się w galeriach i po aukcjach, nabywając świetne obiekty w korzystnych cenach. Im więcej wiemy na dany temat i rozumiemy mechanizmy działania rynku, tym lepiej jesteśmy w stanie ocenić wartość rynkową nabywanego obiektu. Tym samym mądrze budować kolekcję.

W czasie rozpoczynającego się kryzysu inwestycja w sztukę wciąż jest spokojną przystanią dla inwestorów, którzy w innych dziedzinach słusznie mogą obawiać się spadków i zawirowań – mówi Iwona Büchner-Grzesiak, prezes Domu Aukcyjnego Polswiss Art.

3. Znajomość tematu

Przed kupnem obiektu, dzieła malarskiego czy rzeźby, dobrze jest przestudiować biografię twórcy. Również historię sprzedaży jego innych dzieł, wartość maksymalną, jakie osiągały na aukcjach, a za jaką cenę i czy w ogóle można kupić dane nazwisko w galerii. Na polskim rynku sztuki taki przegląd notowań aukcyjnych znajdziecie na portalu artinfo.pl. Jest to szczególnie ważne, gdy nastawiamy się na inwestycję. Wartość każdego obiektu podniesie fakt, czy prace jego autora znajdują się już w jakichś znanych kolekcjach. Zawsze dobrze jest przestudiować wszystkie dostępne nam materiały, które pozwolą nam na wiarygodną i właściwą wycenę dzieła sztuki, które chcemy nabyć.

Jaką biżuterię kupować?

Jeżeli chodzi o biżuterię, należy szukać przedmiotów o znacznej wartości i z dobrego warsztatu złotniczego. Właśnie je można będzie w przyszłości odsprzedać na przykład za granicą. Przy założeniu, że inwestujemy na wiele lat, warto zainteresować się wybitnymi wyrobami jubilerów z końca XIX i początku XX wieku. Tego rodzaju przedmiotów będzie z roku na rok mniej, co również musi rzutować na ich wartość w przyszłości. Trzeba też mieć na uwadze, że stosunkowo łatwo jest określić wartość kamieni i kruszcu. Jednak w przypadku przedmiotów antykwarycznych, znanych marek złotniczych niezbędny jest kontekst historyczny i klasa wyrobu.

Stoisko Hancocks na TEFAF Maastricht 2020

Marszandzi mówią wprost: zainteresowanie sztuką jest obecnie ogromne, nowych klientów przybywa, również wśród tych, którzy do tej pory sztukę omijali z daleka.

4. Nie kupuj kota w worku

Czynnikiem ryzyka przy tego typu inwestycji jest możliwość zakupu falsyfikatu. Uchronić nas może od tego certyfikat, dokument potwierdzający autentyczność dzieła. Nie każdy sprzedający wystawia tego typu świadectwo, ale warto się o nie upomnieć. Co powinien zawierać taki certyfikat? Począwszy od tytułu, techniki, jaką dany przedmiot został wykonany, rozmiaru i roku powstania po podpis artysty, pieczątkę galerii i podpis pracownika czy właściciela galerii.

Certyfikat biżuterii

A jak ma się to do biżuterii? Podobnie, gdyż należy na takim dokumencie wpisać: nazwę przedmiotu, najlepiej z cechami charakterystycznymi, okresem i miejscem powstania. Następnie wypisać kruszce, z jakich został wykonany obiekt oraz masę całego wyrobu. Jeśli biżuteria czy obiekt rzemiosła artystycznego (cukiernica, papierośnica itd.), nie ma nabitych wcześniej prób, to takie pismo poparte powinno być świadectwem badania z Urzędu Probierczego. Kolejną składową jest opis kamieni szlachetnych, o ile takie wyrób posiada. Określić należy ich masę karatową, rodzaju szlifu, formę, a w przypadku diamentów – barwę oraz czystość. Dokument powinien zostać opatrzony pieczątką i podpisem osoby upoważnionej do wystawienia takiego certyfikatu oraz datą i miejscem wystawienia, pełną nazwą instytucji z jej adresem.

Zawsze sprawdzaj

I tutaj jest mały haczyk: zawsze sprawdzaj, kto się podpisuje pod takim dokumentami. Szczególnie jeżeli dotyczy to biżuterii, powinni to robić jedynie certyfikowani eksperci do spraw wyceny biżuterii, kamieni szlachetnych. Są to osoby po krajowych i międzynarodowych kursach branżowych, praktycy z wieloletnim stażem, zrzeszeni w różnego typu instytucjach weryfikujących ich wiedzę, wymagających ciągłego szkolenia, śledzących nowinki branżowe. Zawsze powtarzam: kupuj w renomowanych firmach! Tylko to gwarantuje bezpieczeństwo twojego zakupu i całej kolekcji. Do tematu certyfikatów na pewno będę chciała wrócić i opisać go szerzej w oddzielnym artykule.

Stan zachowania

Przy obiektach antykwarycznych pamiętać też warto o stanie zachowania. Do tego w sumie nie potrzebna jest nam wiedza ekspercka, wystarczy bystre oko i pytanie do doradcy. Wszystkie te informacje są ważne i powinno się je zamieścić w certyfikacie. Od nich będzie zależało, w jaki sposób kupiona przez nas praca będzie zachowywała się wraz z upływem czasu, czy szybko straci na wartości. Co nam daje podsiadanie certyfikatu? Tworzymy historię obiektu, mamy dokument potwierdzający, co nabyliśmy. Również łatwiej nam później odsprzedać taki przedmiot lub sprawdzić aktualną wartość po kilku latach. W momencie wypadków losowych ubezpieczyciel jest w stanie przy pomocy biegłego oszacować cenę takiego przedmiotu. Dzięki takiemu dokumentowi możemy też dociekać swoich praw.

Dziś napisałam, czym należy kierować się przy wyborze dzieła sztuki, biżuterii antykwarycznej czy ekskluzywnej. W następnej części zapraszam do śledzenia obecnej sytuacji na rynku dzieł sztuki. Spróbuję odpowiedzieć na pytanie, czy dzieła sztuki, złoto, diamenty, mogą zyskać na wartości nawet w przypadku kryzysu gospodarczego. Czy inwestycja w sztukę może być doskonałym narzędziem dywersyfikacji portfela w czasach niepewności gospodarczej?

Beata Paluch

historyczka sztuki, ekspertka biżuterii dawnej, absolwentka SGH

na kierunku Podyplomowe Studia Zarządzania na Rynku Dóbr i Marek Luksusowych

Wpis ten moglibyśmy jednocześnie nazwać: Historia jednego przedmiotu, ponieważ będziemy tutaj pokazywali ciekawe eksponaty, jak również ich historię. Jednak głównym naszym celem jest przekazywanie wiedzy na temat biżuterii dawnej, wytłumaczenie rzadko spotykanych lub wręcz zapomnianych pojęć i rozwiązań technicznych zastosowanych w biżuterii antykwarycznej na konkretnych, dostępnych nam przykładach.

Brosza w XIX wieku

W XIX wieku broszka była prawdopodobnie najbardziej popularnym i najczęściej wytwarzanym typem biżuterii. Początkowo ich posiadanie było przywilejem klas zamożnych i arystokracji. Do ich wyrobu stosowano szlachetne metale i najlepszej klasy kamienie. Poziom wykonania był również bardzo wysoki. Począwszy od końca XVIII wieku rosło zainteresowanie naukami przyrodniczymi: astrologią, zoologią, botaniką, które w XIX wieku osiągnęło szczyt. Znalazło to swój wyraz w zdobnictwie, a także w sztuce jubilerskiej. Naturalistyczne przedstawienie kwiatów ułożonych w bukietach czy też w formie gałązek było jednymi z ulubionych tematów biżuterii dziewiętnastowiecznej. W polskich antykwariatach znajdziemy liczne przykłady takich ozdób.

Brosze w kształcie bukietów i gałązek z kwiatami

Broszki z kwiatami, ułożonymi w bukiety lub rozmieszczonymi na gałązkach, noszono i kolekcjonowano przez cały XIX wiek. Egzemplarze wysadzane kamieniami kolorowymi występują rzadziej niż broszki „białe”, czyli diamentowe, dlatego są bardziej poszukiwane i kosztowniejsze. Kolorystycznie przypominają biżuterię typu giardinetto wytwarzaną w XVIII w. Specjalistami od barwnych brosz w kształcie bukietów i gałązek kwiatów wysadzanych różnobarwnymi kamieniami byli wybitni rosyjscy jubilerzy.

Mediolan koniec XIX w., Brosza w formie bratka en tremblant

En tremblant

Najbardziej spektakularne przykłady tego rodzaju biżuterii mają środkowy kwiat umieszczany lekko powyżej w oprawce na sprężynce zwanej en tremblant. Stary francuski termin oznaczający „drżeć”, w słowniku branży jubilerskiej odnosi się do „drgania” biżuterii przy każdym ruchu. Dotyczy to głównie broszek. Wynalezione w XVIII wieku w paryskich pracowniach technika, polega na montowaniu części biżuterii diamentowej na sprężynach z drutu w celu uzyskania realistycznego ruchu i zróżnicowania wysokości. Ten zabieg nadaje klejnotom większej objętości, przykuwa wzrok dzięki uzyskanemu w ten sposób blaskowi i żywotności. Zamontowane w ten sposób broszki szczególnie efektowne wyglądały w blasku świec. Technika en tremblant była popularna w przypadku biżuterii z motywami kwiatowymi, która zawierała delikatnie drżące główki kwiatowe, a także skrzydła motyla lub ważki zdobione kamieniami.

W tym przypadku rubinowo-diamentowy kwiat bratka jest odkręcany od broszy i można go przytwierdzić do szpili do włosów, w której właśnie zastosowano technikę en tremblant. Taki element można było zdejmować i osadzić wielokrotnie na ozdobnym grzebieniu, tiarze, naszyjniku lub bransolecie, które były częścią większego garnituru. Ten typ rozwiązania wpisuje się w określenie biżuteria modułowa lub wielofunkcyjna – ale o tym innym razem.

Wartość dodana

Biżuteria dawna ma tą niezwykłą wartość, iż poza użytymi materiałami, charakteryzuje się wyjątkowym ręcznym wykonaniem, najczęściej w jednym egzemplarzu. Oprawa kamieni jest niezmiernie delikatna i kunsztownie zrobiona, a diamentów nie przyćmiewają zbędne metalowe elementy. Oglądanie spodnich części broszek pozwala najlepiej ocenić jakość ich wykonania. Dobrze zrobiony klejnot powinien być równie kunsztownie wykonany zarówno na rewersie, jak i od frontu.

Brosza opatrzona cechą złotniczą lub sygnaturą jest warta dwukrotnie więcej, niż ozdoba nieoznakowana. Wartość i niezwykłość tego kompletu podwyższa oryginalne etui.

Poniżej przedstawiamy jeden z piękniejszych przykładów broszy z zastosowaniem sprężynki en tramblant. A jak Wam się podoba?

Dzień Kobiet w Polsce kojarzony jest z czasami PRL, obowiązkowymi obchodami w zakładach pracy czy szkołach. Były goździki, później tulipany, dodatkowo zawsze niezbędne rajstopy, mydło czy kawa… Za pierwowzór Dnia Kobiet uważa się Matronalia obchodzone w starożytnym Rzymie. To święto przypadające na pierwszy tydzień marca. Początkowo związane z nowym rokiem, początkiem… czyli idąc dalej z macierzyństwem i płodnością. Marzec był uważany nie tylko za termin rozpoczynania prac polowych, ale także planowania operacji wojennych. W tym czasie kobiety opuszczały swoje domy i z kwiatami udawały się do świątyni Junony. Składały je w ofierze boskiemu uosobieniu cnót żony, matki i niewiasty. Z okazji tego święta mężowie obdarowywali swoje żony prezentami i spełniali ich życzenia.

Dzień Kobiet w Karea Gemstone Space komplet kamei
połowa XIX w., Kolczyki biedermeier, podwójne, żółte złoto pr. ~ 0,750, złoto pr. ~ 0,580, grawerowanie, 4 szt. kamee rzeźbione w muszli z przedstawieniem antykizowanych postaci, masa: 7,47 g oraz wisior-brosza z funkcją medalionu, złoto pr. ~ 0,580, kamea cięta w agacie dwubarwnym, dekorowany bajorkiem, masa: 15,69 g

Dzień Kobiet w XX wieku

Inni za początki Międzynarodowego Dnia Kobiet uważają ruchy robotnicze w Ameryce Północnej i Europie. Pierwsze obchody Narodowego Dnia Kobiet odbyły się 28 lutego 1909 r. w USA po zamieszkach i strajkach w Nowym Jorku. Zapoczątkowane zostały przez Socjalistyczną Partię Ameryki. Według jeszcze innych źródeł, dzień 8 marca łączony jest z walką angielskich sufrażystek o prawa wyborcze. Z kolei Organizacja Narodów Zjednoczonych ogłosiła rok 1975 Rokiem Kobiet. Dwa lata później Zgromadzenie Ogólne przyjęło rezolucję, na mocy której Dzień Praw Kobiet i Pokoju na Świecie jest obchodzony w dowolnie wybranym dniu, zgodnie z tradycją danego kraju członkowskiego. Przyjmując rezolucję, Zgromadzenie Ogólne uznało znaczącą rolę kobiet w rozwoju społecznym oraz procesach pokojowych. Wezwało również do zakończenia dyskryminacji oraz udzielenia większego wsparcia kobietom, aby mogły w pełni i na równych prawach uczestniczyć w życiu społeczno-politycznym.

l. 40. XX w., Pierścionek, złoto, platyna, 1 szt. szafir w szlifie cushion ~ 1,40 ct, 12 szt. diamentów ł. ~ 0,40 ct F-G/Si-P1, masa: 2,47 g

Pasquale Bruni, XXI w., Komplet biżuterii w formie kwiatów: kolczyki i pierścionek, białe złoto pr. 0,750, 224 szt. brylantów ł. ~ 3,00 ct E-G/VVS, m. br.: 19,15 g

Jak świętujemy dzisiaj?

Czyż nie warto obchodzić święta posiadającego tak długą tradycję? Obecnie corocznie odbywają się organizowane przez feministki manify, czyli demonstracje połączone z happeningiem na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn. W Dniu Kobiet mężczyźni wręczają znajomym kobietom – matkom, żonom, partnerkom, koleżankom z pracy kwiaty, słodycze lub drobne podarunki. Choć Dzień Kobiet kojarzy się jako relikt przeszłości, to jednak jest to dobra okazja, aby pokazać najbliższym kobietom, że są wyjątkowe.

Dzień Kobiet w Karea Gemstone Space zegarek Cartier Mechanic
Szwajcaria, Zegarek naręczny, Cartier, Mécanique, złoto pr. 0,750, tarcza giloszowana, cyfry arabskie, szafir kaboszon, oryginalny skórzany pasek, masa brutto: 66,12 g;
W zestawie oryginalne drewniane pudełko, etui podróżne, lupka, ściereczka

Wszystkim kobietom życzymy, nie tylko dziś, spełnienia tych niewypowiedzianych najczęściej marzeń.

Za dwa dni z kolei obchodzimy Dzień Mężczyzn. Kochamy Was Panowie!